Skip to content Skip to footer

Winnica Słońce i Wiatr: zestaw zaskoczeń

Coraz mniejsza liczba polskich winiarzy widzi przyszłość przed odmianami hybrydowymi. Są jednak wyjątki: małopolska Winnica Słońce i Wiatr udowadnia, że i z hybrydami można sobie poradzić.
Tekst i zdjęcia: Maciej Nowicki

Pisząc „małopolska” właściwie powinienem od razu doprecyzować. Winiarnia, która jest bohaterką dzisiejszego tekstu, znajduje się w Jurze Krakowskiej, czyli jednym z najmniejszych regionów winiarskich w Polsce. Od lat prężnie działa tam Stowarzyszenie Winiarzy Jury Krakowskiej, które wydało niedawno (online i w druku) bardzo ciekawą prezentację z precyzyjnym opisem tamtejszych producentów. Na naszych łamach recenzował ją Tomasz Prange-Barczyński.

Wśród winiarzy należących do Stowarzyszenia jest kilku o dobrze już ugruntowanej pozycji. W niedawnej relacji z Krakowa chwaliłem kolejne butelki z Winnicy Kresy. Zachwyciło mnie też wino z Winnicy Przybysławice, laureat Złotego Korka wśród win macerowanych. Godny uwagi jest również duet z Winnicy Amonit.

Kasia Fluder, Winnica Słońce i Wiatr

Czasem słońce, czasem wiatr

Na liście ciekawych producentów z tego regionu znajduje się także Winnica Słońce i Wiatr. Założona jeszcze w 2011 roku przez Katarzynę i Jacka Fluderów, składa się dziś z trzech parcel położonych tuż przy granicy Ojcowskiego Parku Narodowego – w Smardzowicach, Szczodrkowicach i Iwanowicach. Łącznie to 2 hektary nasadzeń.

Styl producenta cały czas ewoluował. Co istotne, od początku mocny nacisk położono tu na ekologiczną uprawę i niską interwencję. Dziś Słońce i Wiatr pochwalić się może nie tylko certyfikatem ekologicznym, ale i całą linią win produkowanych w sposób całkowicie naturalny. Wprawdzie w ofercie znajdują się także bardziej klasyczne wina (zarówno jeśli chodzi o produkcję, jak i o styl; pozwalają na to właśnie różne parcele), wydaje mi się jednak, że prędzej czy później winnica w 100 procentach stanie po naturalnej stronie mocy.

Wśród odmian uprawianych w Winnicy Słońce i Wiatr są m.in. léon millot i marechal foch, znane jako „terrible twins”

Ostatni sprawiedliwy

W zestawie uprawianych szczepów dominują takie, które nie budzą szczególnych wątpliwości: seyval blanc,  solaris, regent, cabernet cortis czy cabernet cantor. Ale znajdziemy też mocno oldskulowe „terrible twins”. Léon millot i marechal foch to odmiany, którymi na początku XXI wieku obsadzano wiele polskich winnic, szczególnie tych położonych na południu kraju. Odporne nie tylko na niskie temperatury czy choroby grzybowe, ale zapewne także na eksplozję nuklearną, dają jednak wina o aromatach, delikatnie mówiąc, nienadzwyczajnych.

Współcześnie sens ich sadzenia jest w zasadzie zerowy; pisałem o tym choćby w zeszłorocznym tekście Przegrana na starcie. Są jednak miejsca, gdzie krzewy tych odmian rosną już od dekady lub dłużej, więc wielu winiarzom po prostu szkoda je usuwać. Zamiast tego poszukują sposobu, jak je aromatycznie okiełznać.

Przyznać też trzeba, że w wysoko jak na polskie warunki położonych winnicach Jury Krakowskiej (często ponad 400 m n.p.m.), przy surowym klimacie i na glebach wapiennych z tych dwóch odmian daje się czasami uzyskać rezultaty, o jakie trudno w jakiejkolwiek innej części kraju. Zwłaszcza jeśli winiarze mają na te szczepy dobry pomysł i dysponują odpowiednimi umiejętnościami.

Jedne z najładniejszych polskich etykiet!

Cudotwórcy

Kasia i Jacek Fluderowie świetnie radzą sobie z tymi odmianami. Uważam wręcz, że należy im się order za wina z „léona” i „marszałka”, szczególnie w dwóch ostatnich rocznikach. Co ciekawe, najlepsze rezultaty oba te szczepy dają w winach naturalnych. Dodajmy do tego udane eksperymenty z winami macerowanymi oraz pét-naty, których otwierania nie trzeba się bać, a otrzymamy więcej niż solidną ofertę.

Nowy rocznik wśród win niemusujących będzie z pewnością jeszcze bardziej soczysty. Zapowiadały to zresztą już młode wina. Dziś przyglądam się tym, które na rynku są już od pewnego czasu. I dochodzę do wniosku, że ten czas dobrze im zrobił.

85 Wild Rosé 2023

Pierwszy z dwóch pét-natów, wino o intensywnej ciemnoróżowej barwie, ma wprawdzie dzikość w nazwie, nie dotyczy ona jednak intensywności musowania; ta jest pod absolutną kontrolą. Wild Rosé powstaje z odmiany cabernet cantor. W bukiecie trochę utlenionych lakierowych akcentów, jednak w smaku wino stoi już mocno po stronie owocu. Najpierw mamy czereśnie, potem pojawiają się jeżyny i nuty ziołowe. Dobra kwasowość i mocno gastronomiczny styl.

87 Black Rosé 2023

Wino, które po raz pierwszy zaskoczyło mnie pod koniec maja, po raz drugi we wrześniu, a teraz zrobiło to ponownie. Za drugim z pét-natów stoi marechal foch – z czystym sumieniem polecam każdemu szukającemu polskiej odpowiedzi na lambrusco. Jest świetnie zrobiony, z dobrym ujarzmionym musowaniem i niezwykle soczystym owocem. Pierwsze skrzypce grają tu dojrzałe wiśnie, jest też trochę owoców leśnych i czarnej porzeczki. Wyczuwa się odrobinę słodyczy, ale dobra kwasowość nadaje wszystkiemu odpowiednią równowagę. Niezwykły!

85 Solaris 2022

Przez wiele roczników miałem problem z powstającym tu macerowanym (zwykle około czterech tygodni na skórkach) solarisem. Aromatycznie wątpliwy, garbnikowo irytujący, stał w całkowitym cieniu drugiego z „maceratów”, który opisuję poniżej. I choć wciąż go nie prześcignął, to po raz pierwszy mam wrażenie, że zrobiono krok w dobrą stronę.

Najnowsza odsłona zaskakuje przyjemnymi nutami suszonej brzoskwini, morwy i solidnej porcji przypraw. Tanina wtopiona, kwasowość na dobrym poziomie, z całkiem sympatycznym brzoskwiniowo-morelowym finiszem. Wino zyskuje na dekantacji; mam też nadzieję, że będzie jeszcze lepsze w kolejnym roczniku.

87 Seyval blanc 2022

Choć maceracja trwa tu dokładnie tyle samo, co w przypadku solarisa, seyval blanc gra w zupełnie innej lidze – i to już od paru lat. Co więcej, roczniki 2019 i 2021 (wyróżniony w konkursie Polskie Korki), należą według mnie do najlepszych polskich maceratów w ostatnich latach.

Trochę obawiałem się, jak to będzie z aktualną odsłoną, początkowo wydawała się bowiem dość wątła pod kątem owocu. Jednak także i tu potrzebny był po prostu czas. Dziś Seyval Blanc 2022 ma wszelkie papiery na sukces podobny do tego, jaki osiągnęli jego znakomici poprzednicy. Jest pełen nut jabłkowo-cytrusowych, którym towarzyszy suszona pigwa i sporo korzennych przypraw, z czasem także ziół. Do tego całkiem solidna budowa, złapana w punkt kwasowość, trochę cytrusów i goździków w zakończeniu. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów tego kierunku.

89 Léon millot 2022

Dla mnie jedno z największych zaskoczeń ubiegłego roku. Próbując tego wina w ciemno, nawet poddawany najwymyślniejszym torturom, nigdy w życiu nie odgadłbym, że mam do czynienia właśnie z léonem. Tymczasem Fluderowie wspięli się tutaj na absolutne szczyty i kto wie, czy nie stworzyli najlepszego léona w Polsce. Mimo lekkiej struktury, jest nad wyraz soczysty, pełen chrupkiej wiśni i dojrzałej czereśni; wszystko w przyjemnym, dość miękkim stylu. Wino w pełni naturalne, zarazem jednak bardzo przystępne i demokratyczne. Powinno ucieszyć także wielbicieli stylu klasycznego.

Czy masz ukończone 18 lat?

Ta strona przeznaczona jest tylko dla osób pełnoletnich.

Wchodząc na stronę akceptujesz naszą Politykę prywatności.