fot. Olaf Kuziemka
Pionowa degustacja dziesięciu roczników rieslingów Winnicy Turnau w Warszawie uświetniła jubileusz największej polskiej winiarni. Próba stała się też okazją do refleksji nad zmianami, jakie zaszły w rodzimym winiarstwie w ostatniej dekadzie.
Tomasz Prange-Barczyński
Degustacje pionowe polskich win należą wciąż do rzadkości i zwykle ograniczają się do kilku zaledwie roczników. To zrozumiałe, biorąc pod uwagę krótki staż producentów, wiek i rozmiary winnic. A także – traktowaną symbolicznie – głębokość piwnic. Mało kto może wyciągnąć butelki reprezentujące całą ostatnią dekadę, w dodatku butelki, które były w regularnej sprzedaży. Z tym większą ciekawością zjawiłem się 11 września w stołecznym BARaWINO, by spróbować rieslingów z Winnicy Turnau z lat 2014-2023. Okazją był jubileusz największej polskiej winiarni (choć sytuacja jest dynamiczna i może powinienem napisać – jednej z największych polskich winiarni) liczony nie tyle od założenia firmy (2010), a od jej debiutu rynkowego.
Ręka Fausta
Degustację poprowadzili współwłaściciel i zarządzający biznesem Jacek Turnau oraz pracujący na stałe w Baniewicach niemiecki enolog z Rheingau, Frank Faust, który od początku bierze udział w produkcji tamtejszych win. Swoje trzy grosze wtrącał od czasu do czasu także, jako życzliwy obserwator, Grzegorz Turnau, dobry duch winiarni, często koncertujący między beczkami i kadziami z rieslingiem i pinotami, korzystający, co często podkreślał tego wieczora, z garderoby znajdującej się dokładnie pod służbowym mieszkaniem Fausta. Zaczęliśmy od wina najmłodszego, by skończyć na pierwszym w historii roczniku Turnauowego rieslinga, 2014. Dla potrzeb historii opiszę jednak tę degustację w odwrotnej kolejności.
2014-2017
W pierwszych latach riesling z Winnicy Turnau był winifikowany i dojrzewał w kadziach ze stali nierdzewnej. Na początku czas ten wynosił pół roku, by w kolejnych latach wydłużyć się do ośmiu miesięcy. Przy czym zawsze wino spędzało na osadzie drożdżowym trzy miesiące. Dzięki uprzejmości Jacka i Franka mieliśmy okazję przyjrzeć się także szczegółowym danym dotyczącym poziomów kwasowości i cukru resztkowego. Poza jednym wyjątkiem, o którym zaraz będzie mowa, winiarz utrzymywał typową dla niemieckich rieslingów równowagę, gdzie cukier balansował między 6 a 9 g/l, a kwasowość, zwykle ciut wyższa, między 7 a 9,5 g/l. Wyjątkowy był szczodry, ciepły i suchy rocznik 2015 (89 pkt.), gdzie przy 12,5 proc. alkoholu fermentację zatrzymano na poziomie 11 g/l resztkowego cukru, przy 8,5 g/l kwasowości. Wino zachowało świeży, cytrusowy aromat, na podniebieniu zaś cieszy dziś szczodrymi, miodowo-owocowymi nutami i… wyrazistą kwasowością. Zdaniem niektórych było to najlepsze wino degustacji.
2016 (88 pkt.) okazał się żywy, odmianowy, lekko jabłkowy, ciut ziołowy, jednak bardziej ewoluowany od piętnastki, już odrobinę maślany, wciąż jednak żywy i w dobrej kondycji. 2017 (88 pkt.) wypada nadspodziewanie dobrze, biorąc pod uwagę deszczowy, trudny i wymagający wielkiej selekcji gron sezon. Wino jest najbardziej ewoluowane z całej dziesiątki, ale ma atrakcyjne nuty miodowo-botrytisowe. Przy relatywnej skromności aromatycznej zachowuje dobrą kwasowość i równowagę. Najstarsze z win, 2014, nie miało tego dnia szczęścia. Frank i Jacek odrzucili dwie z przywiezionych butelek, a i trzecia, dopuszczona do degustacji, nie zawierała wina, które podlegałoby ocenie.
2018-2023
Nowa epoka w historii rodziny Turnau zaczyna się od zakupu klasycznych dla winifikacji rieslingów w stylu niemieckim, dużych, by nie napisać: wielkich beczek ze slawońskiego dębu. W piwnicy pojawiły się niewypalane Fässer o pojemności 2400 i 4800 litrów. Czas dojrzewania wydłużył się do roku, z czego na osadzie wina spędzają od 5 do nawet 9 miesięcy. Z jednej strony to zmiana stylistyczna, ale nawiązująca do klasyki gatunku. Z drugiej – krzewy rieslinga w Baniewicach osiągnęły na tyle dojrzały wiek, by podobne praktyki miały w ogóle sens.
Pierwszy rok nowej technologii wiąże się z historycznym, wyjątkowo ciepłym i relatywnie suchym sezonem, choć nie brakowało wtedy lipcowych, równoważących sytuację deszczów. 2018 (91 pkt.) dał najbardziej szczodrego (13 proc.) rieslinga w historii winiarni, za to doskonale zrównoważonego, z kwasem i cukrem resztkowym na poziomie ok. 7 g/l. Wino czaruje odmianowym charakterem. Jest dojrzałe, ułożone, ale wciąż pełne cytrusowej świeżości, napięte, niemal młodzieńcze, nadal z dużym potencjałem, bardzo eleganckie.
2019 (89 pkt.) to świetnie dojrzały riesling w rejestrach ziołowych, raczej lekki, soczysty, o dość delikatnej strukturze, ale solidnej materii. 2020 (88 pkt.) jest lekko maślany, ciut ewoluowany, ale też gęsty, oleisty, o całkiem sutej materii przy niskim alkoholu (11 proc.). To wino wyraźnie ziołowe, gotowe do picia, żywe i smaczne. Zmienny pogodowo 2021 (89 pkt.) dał rieslinga świeżego, soczystego, ładnie zaokrąglonego cukrem resztkowym, który Frank i Jacek zostawili dla zrównoważenia wysokiej kwasowości. Ta zaś ładnie wybrzmiewa w tle. Wyszło smaczne, długie i złożone wino. 2022 (88 pkt.) – zanotowałem: elegancki, odmianowy, jabłkowo-cytrusowy, czysty riesling. Dość szczodry, ładnie dojrzały, przy tym lekki, soczysty, o subtelnej strukturze i zaokrąglonych krawędziach. Rocznik 2023 (88 pkt.) rozpoczął naszą degustację. Próbka pobrana z kadzi była jeszcze nieco surowa i nieustabilizowana, ale już zapowiadała bardzo udane odmianowe wino. Mnóstwo w nim świeżości, struktura jest coraz lepsza, nie brak też klasycznych nut cytrusowych.
Wnioski
Degustacja dziesięciu pierwszych roczników rieslinga z Winnicy Turnau różniła się od typowych „pionówek” win z winiarni o długiej tradycji, tłoczonych z owoców pochodzących z w pełni dojrzałych plantacji. W tym przypadku obserwowaliśmy raczej dochodzenie do określonego standardu, powolny wzrost winnicy, co przekłada się na lepszą strukturę młodszych roczników, wreszcie świadomą, logiczną decyzję dotyczącą winifikacji.
Pojawienie się dużych beczek w 2018 roku wiązało się właśnie z wiekiem krzewów i w konsekwencji w samych winach dało zmiany raczej ewolucyjne, niż rewolucyjne. Znamienna jest typowa dla warunków polskich, ściślej – Pomorza Zachodniego – różnorodność warunków pogodowych w kolejnych latach, choć miniona dekada obfitowała raczej w roczniki ciepłe i relatywnie suche. Znamienne, że najlepiej wypadł najbardziej gorący 2018, choć za kilka lat ocena 2022 może ulec modyfikacji na plus. Ważne, że we wszystkich winach czuć rękę Jacka Turnaua i Franka Fausta. Czuć w nich założony styl, bazujący na dobrej jakości owocu, wytrawności, pełnej równowadze i świeżości. Czuć w końcu rieslinga, a o to przecież głównie chodzi. Jestem natomiast przekonany, że za 10 lat, podczas przekrojowej degustacji kolejnej dziesiątki poczujemy już bardziej specyfikę baniewickiego siedliska.