Mimo wakacyjnej pory Lidl nie zwalnia tempa i wprowadza na swoje półki kolejne wina. Tym razem w sprzedaży pojawiły się nowości doskonale znanej polskim winomanom marki. Winnica Saint Vincent debiutuje w Lidlu!
Tekst i zdjęcia: Maciej Nowicki
Lubuska Winnica Saint Vincent na łamach Ferment Mag gości regularnie. Dla tego producenta współpraca z sieciami handlowymi nie jest żadną nowością – limitowane edycje gościły kiedyś w Biedronce, znajdziemy je także w Auchan.

Tym razem do sprzedaży w Lidlu trafiły wina powstające w ramach oddzielnego i jasno komunikowanego projektu Ain’t Vincent, który szczegółowo opisywałem w tym tekście. Przedsięwzięcie powstało w konsekwencji katastrofalnych efektów przymrozków w 2024 roku (które, niestety, dotknęły producenta także w tym roku). Opiera się na produkcji oddzielnej linii win z gron zakupionych od certyfikowanych, ekologicznych bądź biodynamicznych producentów z Europy Środkowej.

Tego jeszcze nie było!
Poza rieslingiem, sięgnięto wyłącznie po odmiany, których nie ma na lubuskiej parceli. Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawnymi, na etykietach nie znajdziemy ani rocznika ani odmian winorośli – czytelnicy Ferment Mag znajdą je jednak w poniższych opisach.
W niektórych przypadkach – jeśli było to możliwe – do gron zakupionych Winnica Saint Vincent dodawała też własne. Z dwóch win, które trafiły do sklepów stacjonarnych (przypomnę, że znacznie większą ofertę win od rodzimych producentów znajdziemy w Winnicy Lidla), czerwone jest zupełną nowością i zostało wyprodukowane specjalnie dla tej sieci.
Biały pét-nat znajdował się już w „standardowej” sprzedaży od kwietnia i miałem go zresztą okazję recenzować w tekście Winnica Saint Vincent: Aint’t Vincent, czyli pomysł na trudne czasy. Jego pojawienie się w Lidlu jest jednak swoistą rewolucją. Chyba po raz pierwszy w tej sieci pojawił się nie tylko pét-nat jako taki, ale i wino całkowicie naturalne. Powstało ono bowiem na dzikich drożdżach, nie było filtrowane ani siarkowane.
Czy otwiera to nowy rozdział? Zobaczymy. Na razie zapraszam do zapoznania się z wnioskami dotyczącymi obu win.
87 Pét-nat, Aint’t Vincent

Kiedy w maju opisywałem to wino po raz pierwszy (powstało z owoców rocznika 2024), od razu zaznaczałem, że jest świeżo zabutelkowane i będzie się jeszcze układać dla uzyskania optymalnej formy. Inna sprawa, że pét-naty to z założenia niezwykle „żywa kategoria”, która potrafi także mocno zmienić swoją stylistykę. Pierwsza fermentacja kończy się już bowiem w zamkniętej butelce, a pracujące cały czas drożdże potrafią wpłynąć zarówno na słodycz, jak i soczystość samego wina.
To właśnie miało miejsce w tym przypadku. Nuty tropikalne ustąpiły pola dojrzałej brzoskwini, moreli i jabłkom, są jednak poważniejsze i wytrawniejsze niż jeszcze kilka miesięcy temu. Do tego całkiem solidna struktura (i nie aż tak często spotykane w tej kategorii 13 proc. alk.) oraz pestkowy i delikatnie goryczkowy finisz. Bez zmian pozostało natomiast dobre i w pełni kontrolowane musowanie – schłodzoną butelkę daje się otworzyć bez żadnego ryzyka. Nie tylko na aperitif, ale i do posiłku! (59,99 zł)
87 Lato, Ain’t Vincent

To wino (także z rocznika 2024) jest absolutną premierą; powstało wyłącznie na potrzeby sieci Lidl. Sposób produkcji Lata jest dziś chyba najczęściej spotykany na Morawach. Tamtejsze „ryšáki” to wina powstające z połączenia białych i czerwonych odmian winorośli (czasami zbieranych jednocześnie, a czasami będących efektem zaplanowanego kupażu), które fermentują i dojrzewają razem w jednym zbiorniku. Tak było także w tym przypadku.
Na Lato złożyły się m.in. grüner veltliner, pinot blanc, riesling i furmint oraz blaufränkisch i – uwaga! – syrah. Poza częścią rieslinga, grona pochodziły z Austrii i Węgier. Wino ma poważną strukturę, złożony charakter i 13,5 proc. alk. Nie można narzekać na dojrzałość aromatów – mamy tu chrupką wiśnię, jeżynę i owoce leśne. Do tego czarny pieprz, który przekłada się na wyczuwalną pikantność i pozostaje z nami także w relatywnie długim zakończeniu. Rekomenduję to wino do tagliatelle al ragù – sprawdziłem! – i przypominam, że butelkę warto lekko schłodzić; taka sugestia pojawia się także na kontretykiecie.(59,99 zł)
Źródło win: zakup własny autora.