fot. Maciej Nowicki
Trzecia edycja Muśniętych, czyli festiwalu polskich win musujących wytwarzanych metodą tradycyjną, potwierdziła, że mamy na rynku naprawdę sporo rodzimych bąbelków godnych spróbowania.
Maciej Nowicki
Takiej rozpoznawalności życzę każdemu festiwalowi wina w Polsce. Już po pierwszej edycji, zorganizowanej w 2022 roku, spore grono fanów polskiego wina dopytywało o kolejny termin. Wówczas data została wyznaczona na pierwszy weekend lipca 2023 roku, mimo obaw organizatorów związanych z okresem urlopowym. Tymczasem nowa data okazała się strzałem w dziesiątkę! Okazało się, że wielu enoturystów postanowiło rozpocząć swoje wakacje właśnie tym wydarzeniem. To ostatecznie rozwiało wątpliwości co do tegorocznej daty. W pierwszy weekend lipca 2024 winiarze z całego kraju ponownie zjechali się do Krosna Odrzańskiego.
Urokliwe miejsce
Dziś Lubuskie zdecydowanie jest liderem w produkcji win musujących. W optymalnych pogodowo rocznikach powstaje tu nawet kilkadziesiąt tysięcy butelek rocznie. I liczba ta będzie rosnąć. Do winnic wytwarzających takie właśnie wina cały czas dołączają bowiem kolejne, by wspomnieć choćby zeszłoroczne premiery z Winnicy Saint Vincent.
Solidna grupa producentów ma swoje winnice w okolicach Krosna Odrzańskiego (na czele z Winnicą Gostchorze należącą do pomysłodawcy festiwalu, Guillaume’a Dubois). Zatem wybór tego właśnie miasteczka na lokalizację Muśniętych był naturalny. Jest to zresztą jedna z najfajniejszych festiwalowych miejscówek w naszym kraju. Całe wydarzenie odbywa się w położonym na wzniesieniu Parku Tysiąclecia, a z przylegającej do niego promenady roztacza się piękny widok na tzw. dolne miasto. Domki winiarskie ustawione są przy jednej z zacienionych drzewami parkowych alejek, co sprawia, że nawet przy największych upałach warunki degustacyjne są przyjemne. Nie muszę dodawać, że po zapadnięciu zmroku teren jest równie urokliwy – szczególnie że w tym roku udekorowany został świetlnymi girlandami.
Zmiany na lepsze
Kameralność Krosna Odrzańskiego ma też swoje wady. Miasto nie należy do najlepiej skomunikowanych nawet w obrębie samego województwa, a określenie tamtejszej oferty noclegowej mianem „ubogiej” nie będzie raczej nadużyciem. Jednak organizatorzy coraz lepiej radzą sobie z informowaniem potencjalnych gości o wydarzeniu. Na Facebookowym profilu festiwalu pojawiały się informacje o noclegach, godzinach odjazdów i przyjazdów autobusów oraz pociągów do/z Zielonej Góry, a nawet numery telefonów do trzech krośnieńskich taksówkarzy – ci ostatni mieli pełne ręce roboty!
W tym roku poprawiło się także kilka innych rzeczy. Wystawcy nie musieli wreszcie poszukiwać lodu w pobliskiej Żabce, zwiększyła się liczba dostępnych festiwalowych kieliszków, polepszyła oferta gastronomiczna. Do pełni szczęścia brakuje już tylko lepszego dostępu do wody, ale i tak praca wykonana przez koordynatorkę festiwalu – Małgorzatę Kucikiewicz – zasługuje na uznanie.
Festiwalowy chill
Największą zaletą tego festiwalu jest atmosfera, momentami wręcz relaksacyjna. Sam widok rozstawionych w parku leżaków, których użytkownicy niespiesznie sączą polskie „musiaki”, sprawia, że na twarzy pojawia się uśmiech.
Wszystko odbywa się tu niespiesznie, ale pozwala też na to formuła samego wydarzenia. Kilkanaście obecnych na miejscu winnic to – moim zdaniem – optymalna liczba, której nie należałoby zwiększać. Pozwala ona bowiem bez większego wysiłku odwiedzić w ciągu dwóch festiwalowych dni wszystkich winiarzy.
Komentowane degustacje, odbywające się w pawilonie z efektownym widokiem na miasto, uzupełniają program, ale w żaden sposób w nim nie dominują. Inne jego elementy, jak „musująca joga”, mają już charakter kultowy. Najlepiej świadczy o tym fakt, że organizatorzy niektórych imprez w innych częściach kraju, zaczynają już naśladować tych z Krosna Odrzańskiego.
Ku rozczarowaniu niektórych, w tej edycji zrezygnowano z sobotniego finału w postaci kolacji degustacyjnej. Osobiście uważam jednak, że to dobra decyzja. Odbywające się zwykle w innych, oddalonych od festiwalu miejscach, „wysysały” sporą część publiczności sprzed winiarskich stoisk. Brak kolacji pozwolił na wydłużenie pierwszego dnia festiwalu, a niezobowiązujący koncert (a nawet tańce!) pasował do całej formuły znacznie lepiej.
Musujący zestaw
W czasie trzeciej edycji Muśniętych, Krosno Odrzańskie odwiedziło piętnaście winarni: Aris, Gostchorze, Margaret, Od Nowa i Pod Wieżą (wszystkie tworzą Stowarzyszenie Klub 5, będące organizatorem festiwalu) oraz: Chodorowa, Jakubów, Kępa Wiślicka, Miłosz, Natale, Saganum, Saint Vincent, Smolis, Witaj Słońce i Zodiak.
Komplet gości zameldował się na degustacjach komentowanych, wśród których na uwagę zasługiwała ta prowadzona przez Guillaume Dubois. Winiarz prezentował tam bowiem swoje nowe wina na różnym etapie dojrzewania na osadzie – łącznie było to aż 10 różnych wcieleń. Dubois przywiózł także na teren festiwalu historyczne maszyny do korkowania win musujących. Możliwość obejrzenia ich w akcji była nie lada gratką.
Wśród prezentowanych w czasie weekendu butelek były zarówno nowości, jak i wina, których nakład się już wyczerpuje. Poniżej zestawienie tych, które najbardziej zapadły mi w pamięć i po które warto sięgnąć nie tylko w czasie tegorocznych wakacji. Będą świetnym wyborem przez cały rok!
88 Winnica Saint Vincent Szam_an Riesling 2022
Nieraz przywoływałem już historię winiarstwa na Ziemi Lubuskiej. Do zakończenia II wojny światowej, region ten był nie tylko jednym z najważniejszych dla produkcji win musujących, ale i dla wytwarzania ich z rieslinga. Teraz, gdy po tak długim czasie przywracane są tutaj musujące tradycje, siłą rzeczy sięgam także po musiaki oparte w 100 proc. o tę właśnie odmianę. Słynny już Szam_an z Winnicy Saint Vincent dojrzewał na osadzie przez 12 miesięcy i mimo kategorii brut, jest winem na wskroś wytrawnym. Aromaty zdecydowanie po stronie owoców cytrusowych, w połączeniu z ziołami i wyraźną cytrusową kwasowością. O przerysowaniu czy niedojrzałości w przypadku świetnego rocznika 2022 nie ma jednak mowy. Mój pierwszy wybór w upalne dni.
90 Winnica Jakubów Riesling Sekt 2020
Jeśli niekoniecznie zależy wam na tak wyraźnej kwasowości jak w pierwszym przykładzie, sięgnijcie po wino z tej samej odmiany, ale utrzymane w zdecydowanie innym stylu. Riesling spod ręki Michała Pajdosza dojrzewał na osadzie przez 24 miesiące, później dostał jeszcze szansę na dalszy odpoczynek w piwnicy. Wciąż nie mamy wątpliwości, z jakim szczepem mamy do czynienia, jednak obok dojrzałego owocu występuje tu zdecydowanie więcej nut drożdżowych. Całość bardzo złożona, ze świetnym musowaniem i długim owocowym finiszem. Klasa!
90 Winnica Aris Traditio Cuvée Brut 2021
Aris to producent z jednym z najszerszych portfolio win musujących w Polsce – w rekordowych okresach potrafił zaprezentować jednocześnie 13 (!) musiaków w różnych stylach, z różnym czasem dojrzewania na osadzie, z różnych odmian winorośli. Jednym z moich faworytów było zawsze Traditio Cuvée. To połączenie rieslinga i pinot noir (po 40 proc.) oraz chardonnay w aktualnie dostępnej wersji dojrzewało na osadzie przez 24 miesiące. Imponuje musowaniem, nie brakuje tu dobrego owocu (głównie cytrusy i młode owoce tropikalne), jest też trochę nut kremowych oraz złapana w punkt kwasowość, która doskonale równoważy wszystkie składowe tego wina i sprawia, że wciąż jest zaskakująco młode.
88 Winnica Saganum Primus 2022
Marcinowi Furtakowi nigdy nie brakuje ciekawych pomysłów. Nie inaczej jest w tym przypadku. Po obsadzeniu nowej, półtorahektarowej parceli klasycznym „szampańskim” zestawem (chardonnay, pinot noir, pinot meunier), rok później – dla uczczenia tego faktu, ale i sprawdzenia się w nowych realiach – przeprowadził eksperyment. Z całości parceli zebrał owoce pochodzące z jednorocznych krzewów (uzbierało się ich raptem… 200 kilogramów) i przeznaczył je właśnie na młodego musiaka. Primus spędził na osadzie 18 miesięcy i jest winem zaskakująco dojrzałym. Ma bardzo dobre musowanie i sporo aromatów młodych tropikalnych owoców (głównie melon); z czasem wyczuwamy więcej orzeźwiających nut cytrusowych.
89 Winnica Margaret Zorza 73 Brut
Nowe wino Michała Przytuły narobiło już zamieszania rok temu. Zorza to połączenie chardonnay i pinot noir (w proporcjach 70/30, stąd liczba 73 w nazwie) dojrzewające przez rok na osadzie. Jest w tym winie coś, co pozwala zidentyfikować je praktycznie od razu. Chyba żaden inny musiak w Polsce nie ma tak wyraźnie grejpfrutowych aromatów, którym towarzyszy także sporo nut cytrusowych i melonowych. Strzelista struktura i solidna porcja orzeźwienia. Będzie o nim jeszcze głośniej!
90 Winnica Kępa Wiślicka Blanc de Blancs 2019
Mam wrażenie, że przez ostatnie dwa lata Jacek Chrobak, właściciel Winnicy Kępa Wiślicka, odwiedził więcej festiwali niż przez wcześniejszą dekadę. Ubocznym efektem stały się gwałtownie topniejące zapasy wina. W tym momencie większość chwalonych przeze mnie we wcześniejszych latach win jest już niedostępna, a kolejne roczniki dopiero dojrzewają na osadzie. Jednym z tych, którymi możemy się jeszcze cieszyć, jest Blanc de Blancs, czyli chardonnay. Spędziło na osadzie dwa lata, pochodzi z wyjątkowo dojrzałego rocznika 2019 i tę dojrzałość owocu czuje się od samego początku. Co więcej, aromaty przywodzą na myśl pierwszą fermentację w beczce, choć taka nie miała miejsca. Jest więc sporo dojrzałego, tropikalnego wręcz owocu, wyczuwalna słodycz i dużo kremowej tekstury, jednak największe wrażenie robi na mnie elegancja tego wina. I chyba trudno o lepsze podsumowanie.
91 Winnica Smolis Rosé 2022
O tym winie wspominałem już w relacji z wyników tegorocznego konkursu Polskie Korki. Przypomnę, że po raz pierwszy w historii tej winnicy Jan Smolis zdecydował się wypuścić na rynek wino, które dojrzewało na osadzie „zaledwie” 18 miesięcy. Nie wspomniałem wtedy, że nastąpiła jeszcze jedna zmiana i w zestawie znajdujących się tu odmian winorośli: seyval blanc, chardonnay i pinot meunier, ta ostatnia stanowi aż 40 proc. całości. Wino jest znacznie świeższe w stylu od swoich poprzedników, pełne nut jabłkowych, cytrusowych i porzeczkowych, z orzeźwiającą kwasowością i solidnym potencjałem na kolejne lata. Znakomity partner do wielu posiłków!
87 Winnica Chodorowa Wino Musujące 2019
W zestawieniu nie może zabraknąć wina powstającego z seyval blanc. Tę odmianę od wielu lat przy produkcji musiaków wykorzystuje Zbigniew Krzyżak, właściciel małopolskiej Winnicy Chodorowa. I robi to z powodzeniem! Po raz pierwszy zdecydował się jednak sprawdzić jej możliwości w wyjątkowo długim czasie dojrzewania na osadzie. Seyval z rocznika 2019 (w zdecydowanie mniejszościowym towarzystwie bianki i muskata) spędził na nim aż 48 miesięcy. Rezultaty z pewnością zadowolą tych, którzy poszukują aromatów innych niż wyłącznie owocowe. Dojrzałe, może wręcz lekko obite jabłko jest tu bowiem na drugim planie; dominują nuty drożdżowe, orzechowe, a nawet odrobinę przyprawowe.
Przyszłoroczna edycja festiwalu Muśnięci odbędzie się w dniach 3-5 lipca 2025 roku.
Zdjęcia butelek: Maciej Nowicki