Skip to content Skip to footer

Zalto, Denk’ Art Balance: kieliszek do zadań specjalnych

Zalto nie zasypia gruszek w popiele – na rynek trafił właśnie nowy kieliszek. Balance przeznaczony jest do win dojrzałych, złożonych, dojrzewających na osadzie i w nowych beczkach. Będzie też odpowiedni do win długo macerowanych na skórkach.

Tekst: Tomasz Prange-Barczyński; fot. Zalto

Pod koniec lat 90. ubiegłego stulecia spędziłem intensywny dzień na stokach masywu Plose górującego nad Bressanone (czy też, jak woli większość mieszkańców, Brixen) w Południowym Tyrolu. Sterani po kilkukrotnym zjeździe z morderczej czarnej trasy Trametsch postanowiliśmy ukoić zmęczenie kieliszkiem wina w lokalnym wine barze opodal katedry.

Pamiętam, że poprosiłem barmana o dwie rzeczy. Żeby było czerwone i lokalne. W ten sposób spróbowałem swojego pierwszego w życiu lagreina. Jeśli mnie pamięć nie myli, był z kooperatywy Tramin i kosztował, bagatela, 12 tysięcy lirów flaszka. Wino rzucało na kolana feerią aromatów. Jednak większe wrażenie niż potężny zapach wywarł na mnie potężny kieliszek. Blisko 30 lat temu to bicchiere wydało mi się gigantyczne. Jednak szybko zrozumiałem, że przyjemność obcowania z lagreinem zawdzięczam w dużej mierze właśnie naczyniu, jego kształtowi i rozmiarowi.

Blaufränkisch w burgundzie

Po powrocie z Dolomitów poświęciłem sporo czasu na poszukiwanie w Warszawie porównywalnie dużych kieliszków – wówczas bezskutecznie. Czas jednak mijał i także w Polsce zaczęło pojawiać się sensowne szkło: riedle, schotty, spiegelauy. W połowie kolejnej dekady urządziliśmy nawet w gronie rodzimych krytyków winiarskich degustację w ciemno (Wojtek Bońkowski uważnie zawiązywał nam oczy szalikiem) kieliszków różnych marek.

Jedne szkło lubiłem bardziej, drugie mniej, do części zdążyłem się przyzwyczaić. Starałem się nie ulegać presji kupowania dziesiątków różnych kieliszków przeznaczonych do różnych typów win, a wręcz konkretnych odmian. Aż nadszedł czas kolejnego olśnienia. W połowie pierwszej dekady XXI wieku, w czasie jednej z edycji Vie Vinum (odbywające się w wiedeńskim Hofburgu targi win austriackich), dostałem zaproszenie na degustację blaufränkischy z kilkunastu różnych siedlisk rozsianych po całym Burgenlandzie. Doświadczenie było niezwykle intrygujące, jedno z pierwszych tego rodzaju, jeśli chodzi o tę arcyśrodkowoeuropejską odmianę. Show jednak znów skradło szkło. Wina podano w kieliszkach do burgundów firmy Zalto. Było to moje pierwsze doświadczenie z marką, która w znanej nam dziś doskonale odsłonie debiutowała raptem kilka lat wcześniej, bo w 2004 roku.

Ksiądz degustator

Hans Denk, urodzony w 1942 roku syn rolnika z Waldviertel w Dolnej Austrii, został w wieku 23 lat księdzem. Dużą część swego życia spędził jako proboszcz rzymskokatolickiej parafii w Albrechtsbergu niedaleko regionów winiarskich Kremstal, Kamptal, przede wszystkim zaś Wachau. Szczególnie upodobał sobie wina z tego ostatniego regionu. Ze względu na niezwykły talent degustacyjny (rozpoznawał podobno w ciemno nie tylko odmianę i rocznik, ale też producentów i poszczególne siedliska) zyskał przydomek „winny ksiądz”.

Hans Denk / fot. Zalto

Denk nie tylko chętnie degustował, ale i pracował nad konstrukcją idealnego kieliszka. Małe huty szkła były od wieków częścią krajobrazu Waldviertel. Swego czasu było ich tam nawet 120. Pomysł księdza na produkcję własnych naczyń do wina nie był więc niczym nadzwyczajnym w tym zakątku Dolnej Austrii. Ojciec Hans związał się z wywodzącą swe korzenie z Wenecji firmą Zalto, która od pokoleń zajmowała się w Waldviertel hutnictwem.

W 2004 roku pokazał światu pierwsze naczynie z serii Denk’ Art. Kieliszek ręcznie robiony, dmuchany, wykonany z niezwykle cienkiego szkła, nie stanowiącego niemal żadnej bariery między degustatorem a winem z miejsca stał się sensacją. Wychwalali go Jancis Robinson, Robert Parker Jr. czy Jens Priwe. Wall Street Journal uznał go za perfekcyjny, a Stuart Pigott nazwał Denk’Art Stardivariusem wśród kieliszków. Ojciec Denk zmarł w 2019 roku, ale Zalto nie ustaje w nowatorskich pomysłach.

Zalto Balance

Jednym z nich jest nowy Zalto Denk’Art Balance. Swoją premierę miał jesienią zeszłego roku. Przeznaczony jest do win dojrzałych, o wyrazistej strukturze, mocnej budowie, dojrzewających w nowych beczkach dębowych, spędzających długi czas na osadzie. Bez względu na odmianę, z której zostały zrobione. Takimi właśnie winami, zwłaszcza białymi, miał się zainteresować pod koniec życia Hans Denk. Niestety, nie zdążył osobiście zaprojektować właściwego kieliszka.

Balance jest nieco mniejszy niż kieliszki Zalto do bordeaux i burgundów. Mierzy 195 mm i ma pojemność 590 ml. Uwagę zwraca przypominająca nieco kieliszki burgundzkie, ale bardziej otwarta czasza o przekroju 113 mm. Testowałem „zrównoważonego” z różnymi winami, także tymi, do których nie został zaprojektowany. Młode rieslingi czy owocowe valpolicelle wypadały w nim dobrze (bo ten kieliszek po prostu dobrze się trzyma i miło obcuje się dzięki niemu z winem). Jednak nie czułem większej różnicy, próbując kolejną porcję z innego szkła.

Kieliszek Denk’ Art Balance od Zalto / fot. Zalto

Różnica rzeczywiście pojawiła się przy winach starszych i beczkowych. Te wydały się czystsze, bardziej energetyczne, dłuższe. Największe wrażenie zrobiła na mnie jednak degustacja wina pomarańczowego. Wlałem do Balance macerowany 20 dni na skórkach 6-letni kupaż rebuli, malwazii i sauvignon blanc z Primorskiej w Słowenii i w pełni zrozumiałem intencję  producenta. To niemal pozbawione już owocu, za to doskonale strukturalne fenoliczne wino, które nieco zgasło w postawionym dla porównania innym kieliszku, w Balance pokazało fenomenalną dynamikę, świeżość i wielowymiarowość. Jeśli więc kolor pomarańczowy jest wam w winach bliski, pora na tego konkretnego Denk’ Arta. Robi różnicę.

Czy masz ukończone 18 lat?

Ta strona przeznaczona jest tylko dla osób pełnoletnich.

Wchodząc na stronę akceptujesz naszą Politykę prywatności.