Skip to content Skip to footer

Warszawskie powroty, warszawskie nowości

Przez kilka lat stolica, pozbawiona jakiejkolwiek imprezy winiarskiej, pozostawała zaskakującym wyjątkiem na powiększającej się przecież mapie festiwali polskiego wina. Ten stan zakończył się w tym roku i to od razu w spektakularny sposób.
Tekst i zdjęcia: Maciej Nowicki

Jeszcze w maju swój wielki powrót zaliczyło Białe Czerwone. Forteca Kręglickich zgromadziła prawie pół setki (!) polskich winiarni, a odwiedzający festiwal goście mieli co robić od pierwszej do ostatniej minuty. Na chętnych czekało kilkaset win do degustacji, interesujące seminaria, spotkania z autorami książek o tematyce winiarskiej i kulinarnej, a także bardzo dobra kuchnia (w programie znalazło się zarówno śniadanie, jak i obiad oraz kolacja z polskimi winami). Choć przygotowania do festiwalu odbywały się w dość ekspresowym tempie, organizatorzy mogą być zadowoleni z efektu. Nic więc dziwnego, że już teraz zapraszają na przyszłoroczną edycję, która odbędzie się 18 maja 2025 roku.

Warszawski Festiwal Polskiego Wina

Na początku sierpnia w kalendarzu zadebiutowało zaś zupełnie nowe wydarzenie, które od razu okazało się wyjątkowe. Zorganizował je samodzielnie i w sposób całkowicie oddolny Paweł Dębała, osoba, w której żyłach od lat płynie polskie wino. Kiedyś bloger, później influencer (znany na Instagramie jako Sok z Winogron), posiada amatorską winnicę, a na swoim koncie ma też produkcję rzemieślniczych cydrów.

Paweł Dębała, organizator festiwalu

Określenie „oddolne” nie jest przypadkowe – wydarzenie odbyło się bez wsparcia instytucjonalnego czy sponsorów, bazując przede wszystkim na środkach pozyskanych ze sprzedaży biletów. Niezwykłe było też miejsce wybrane na pierwszą edycję Warszawskiego Festiwalu Polskiego Wina. Oranżeria znajdująca się na terenie ogrodu otaczającego Pałac w Wilanowie robiła ogromne wrażenie na wszystkich odwiedzających; dzięki niej niektórzy porównywali imprezę do festiwalu Karakterre w Wiedniu. Nie zdziwię się więc, jeśli ta lokalizacja, „odkryta dla wina” przez WFPW, stanie się w kolejnych latach miejscem innych wydarzeń tego typu.

Jak widać, publiczność dopisała!

Przyznam, że wybrana data początkowo budziła moje obawy, bo początek sierpnia w Warszawie to szczyt sezonu urlopowego. Otwierająca cały dzień degustacja dla branży zdawała się to potwierdzać, jednak główny punkt programu, czyli część przeznaczona dla miłośników wina, rozwiała wszelkie wątpliwości. Komplet 400 biletów sprzedał się jeszcze przed otwarciem Oranżerii, a jej powierzchnia i system zamkniętej puli sprzedaży sprawiły, że wiele osób odeszło z kwitkiem.

Od razu widać też było, że Dębała nieprzypadkowo regularnie odwiedza inne festiwale winiarskie. Wzorował się na tych najlepszych, unikając błędów, które zauważał na słabszych imprezach. Dobre kieliszki do wina, stały dostęp do wody i spluwaczek (regularnie opróżnianych!), zapewnienie winiarzom możliwości schłodzenia win i zadbanie, by ludzie nie zadeptali się przy poszczególnych stoiskach – to wszystko wydaje się czymś naturalnym, ale wbrew pozorom, wciąż nie jest standardem. Jedyną rzeczą do poprawki powinna być nieco bardziej rozbudowana część gastro (na miejscu kupić można było tylko deski serów z oferty Ser jest Ser), ale to z kolei wymaga większej elastyczności właściciela samego budynku. Może uda się za rok.

Dobre festiwalowe wzorce

Od razu udało się natomiast przeprowadzić degustacje komentowane (także i w tym przypadku należą się ukłony za sprawną organizację), które poprowadzili dawno nie widziani w Warszawie Patrycja Nawrocka i Kuba Janicki, a także Marcin Tytus Grabski i wyżej podpisany.

Jak zawsze jednak tego dnia chodziło przede wszystkim o spotkania z samymi winiarzami. Szczęśliwi posiadacze biletów odwiedzić mogli stanowiska 22 obecnych na miejscu winnic, a także cydrownię i producenta kombuchy. Jak zawsze na tego typu wydarzeniach, tak i tu mieliśmy udany miks nazwisk rozpoznawalnych i niedawnych debiutantów. O części z nich zdążyłem już napisać w relacji z Kazimierskiego Festiwalu Wina, tym razem zapraszam na zestaw, który tego dnia zapamiętałem najlepiej.

85 Żywiczny Idared 2023, Cydr Dwaj Bracia

Skoro pomiędzy obecnymi na miejscu winiarzami, pojawiło się też stoisko cydrowe, nie sposób nie zacząć właśnie od niego. Cydr Dwaj Bracia to przedsięwzięcie dość wyjątkowe, sama cydrownia mieści się bowiem w Warszawie. Producenci korzystają ze starych sadów położonych w okolicach stolicy, ale potrafią też zebrać jabłka ze zdziczałych sadów w warszawskich dzielnicach. Poznałem ich w czasie krakowskiego Confetti Wine Fest i już wtedy zrobili na mnie wrażenie. W kwietniu najbardziej smakował mi Cortland Blanche z dodatkiem chmielu, teraz jednak producenci postawili na dużo bardziej szalony pomysł. Idared Żywiczny to wzorowany na greckiej retsinie, cydr z odmiany idared. Fermentował z dodatkiem żywicy sosny alpejskiej z ekologicznych upraw, która do Polski została celowo ściągnięta na potrzeby tej właśnie produkcji. Kto kocha te iglasto-żywiczne aromaty, będzie zachwycony, kto trzyma się od nich z daleka – znienawidzi Żywicznego Idareda od razu. Nuty jabłkowe jedynie na drugim planie, ale cały pomysł zapada w pamięć.

86 Atomic Pét-Nat 2023, Winnica Przybysławice

Po chwilowym zachłyśnięciu się modą na pét-naty wreszcie nastąpiła względna normalność. Styl ten kontynuują teraz ci, którzy go czują, potrafią się w nim odnaleźć, a często mają też na koncie dość solidne doświadczenie w tej kategorii. Nie mam żadnych wątpliwości, że wszystkie te warunki łącznie spełnia Marcin Litwa, właściciel małopolskiej Winnicy Przybysławice. Jakość jego pét-natów (ale i win macerowanych na skórkach) doceniają od lat nie tylko wierni fani, ale i zawodowcy. W tym roku macerowany Funky Hibernal 2023 zdobył przecież Złoty Korek w konkursie Polskie Korki 2024. W tym samym konkursie, w finale innej kategorii znalazł się Atomic Pét-Nat 2023. Po kilku miesiącach jest jeszcze lepszy! Dobre, ale kontrolowane musowanie, wino czyste aromatycznie i bez zarzutów pod względem technicznym. W smaku dominuje zielonego jabłko i skórka cytryny, do tego wyraźna orzeźwiająca kwasowość, a wszystko w sam raz na wysokie temperatury powoli kończącego się lata.

85 Souvignier Gris 2023, Winnica Powiercie

Położona niedaleko wielkopolskiego Koła Winnica Powiercie to jeden z większych powierzchniowo debiutantów zeszłego roku i największa winnica w tym województwie. W tym roku jeszcze się powiększy – do już istniejących 10 hektarów dosadzono bowiem kolejnych osiem. Winifikacyjnie wszystko wydaje się pod kontrolą, nieco gorzej sprawa wygląda(ła) marketingowo. Tak duży producent wystartował rok temu bez strony internetowej i mediów społecznościowych, z niezbyt przekonującymi etykietami i dziwną decyzją o braku certyfikacji odmian winorośli. W efekcie na winach pojawiły się kuriozalne przekręcenia nazw szczepów, jak Muskarinio czy Ryseling. Wydaje się jednak, że winnica wychodzi na prostą. W roczniku 2023 wszystkie wina nazywać się już będą tak, jak powinny, choć w Warszawie nosiły jeszcze „etykiety zastępcze” (souvignier na zdjęciu ma właśnie taką etykietę). Najciekawsza na razie wydaje mi się rodzina souvignier gris (kilka różnych styli), wśród której najwyżej stawiam dojrzewającego w stalowych tankach Souvignier Gris 2023 o bardzo dobrej jakości owocu i imponującej wręcz strukturze. Aromaty jeszcze po stronie młodych owoców (morela, czerwone jabłko, cytryna i pigwa); za kilka miesięcy wszystko powinno smakować jeszcze lepiej. Szersza relacja o tym producencie już wkrótce!

85 Riesling 2023, Winnica Ramut

Tego niewielkiego dolnośląskiego producenta chwaliłem już kilka miesięcy temu przy okazji pierwszej edycji festiwalu Flow we Wrocławiu. Opisywany tam Gewürztraminer zwiastował udany rocznik 2023, na pozostałe wina trzeba było jednak poczekać jeszcze przez prawie dwa miesiące. Swój oficjalny debiut zaliczyły właśnie w Warszawie. Winiarze potwierdzili, że nawet w półwytrawnym Solarisie 2023 potrafią uniknąć banalności i irytującej goryczki, mnie jednak najbardziej przekonał Riesling 2023. To umiejętnie skrojony przedstawiciel tego szczepu, podbity cukrem resztkowym, z piękną równowagą wszystkich elementów. Dziś wśród wyczuwalnych smaków przede wszystkim skórka cytryny, zielone jabłko i sporo ziół, ale każdy kolejny miesiąc będzie dla rozwoju tego wina coraz bardziej korzystny.

87 Cabernet Carbon 2023, Winnice Jaworek

W majowej relacji z wrocławskiego Flow chwaliłem także znakomitego rieslinga z rocznika 2022. Dużo dobrego dzieje się także w nowym roczniku 2023. Nie brakuje tam też niespodzianek. Do tej pory Jaworek słynął z wypuszczania na rynek dobrze ułożonych i zwykle długo dojrzewających w beczce win czerwonych, z których wiele opisywałem jeszcze na łamach Winicjatywy (choćby znakomitego Pinot Noir 2017). Zaskoczeniem była więc dla mnie premiera Cabernet Carbon 2023. Jak mówiła mi Maria Jaworek (córka Lecha), chodziło o to, by sprawdzić, jak w dobrym roczniku poradzą sobie młodsze czerwienie. W tym przypadku był to strzał w dziesiątkę. Już sam wybór odmiany jest nieoczywisty, w polskich realiach ta krzyżówka cabernet sauvignon i bronnera wykorzystywana jest praktycznie wyłącznie w kupażach. Tymczasem tutaj nie tylko występuje solo, ale i poddany został procesowi winifikacji, który obejmował deptanie owoców, macerację na skórkach i łodygach oraz krótki pięciomiesięczny pobyt w beczce. Rezultaty są znakomite! Wino jest pełne soczystego czerwonego owocu (malina, jeżyna, wiśnia, czereśnia) umiejętnie podbitego nutami dębowymi i odrobiną przypraw. Wszystko wieńczy dobrze zaznaczona kwasowość i bardzo owocowy finisz.

88 Lady Rubin 2020, Winnica Nobilis

Świetnym czerwonym winem, choć utrzymanym w zupełnie innym stylu, może się też pochwalić sandomierska Winnica Nobilis. Magda i Grzegorz Kapłanowie postawili na cierpliwość i w efekcie Lady Rubin 2020 swoją premierę miała zaledwie przed kilkoma tygodniami. To cabernet cortis, który w dębowej beczce spędził aż 24 miesiące. Z jednej strony beczkowe nuty (wanilia, tytoń) są zdecydowanie na pierwszym planie, z drugiej jednak w żadnym razie nie przekraczają granic dobrego smaku. Przy okazji taki właśnie proces dojrzewania pozbawił też to wino często nielubianych przez wiele osób nut pirazynowych, kojarzących się z aromatami łodyg czy zielonej papryki. Tutaj akcenty paprykowe występują głównie w uzupełniającej, lekko wędzonej formie, wspierając dojrzały, czerwony i czarny owoc – wiśnie, śliwki, czarną porzeczkę i jeżyny. Do tego sporo czarnego pieprzu i trochę ziół – wszystko przełożyło się na naprawdę imponujące wino.

86 Jesienny Zbiór 2023, Winnica Zielona

Znowu Wielkopolska, tym razem jednak wino słodkie. Jego producentem jest Włodek Mieczkowski z Winnicy Zielona, którą miałem okazję prezentować szerzej ponad rok temu, w czasie jej oficjalnego debiutu. Od tego momentu producent okrzepł, stale się rozwija, zrozumiał też, w jakich kategoriach win czuje się najlepiej. Jedną z nich są z pewnością wina słodkie. Jesienny Zbiór 2023 doskonale to zresztą potwierdza. Do jego stworzenia producent wykorzystał muscarisa, który świetnie czuje się w słodkich i jeszcze słodszych klimatach. W tym przypadku wino ma 95 gramów cukru resztkowego i 10 gramów kwasowości. Ta ostatnia jest na razie nieco zbyt wyczuwalna w finiszu, ale do później jesieni – a więc momentu, gdy przychodzi czas na takie wina – wszystko powinno się odpowiednio ułożyć. Tym bardziej, że owoc robi tu wrażenie, a nuty czarnego bzu, dojrzałej pigwy i brzoskwini dodatkowo podbijają wyraźne, muszkatowo-korzenne akcenty. Zapowiada się naprawdę dobry potencjał dojrzewania!

Czy masz ukończone 18 lat?

Ta strona przeznaczona jest tylko dla osób pełnoletnich.

Wchodząc na stronę akceptujesz naszą Politykę prywatności.