Winom z Ribery zarzucano nadmierną ekstraktywność, beczkowy sztafaż i nowobogacką hałaśliwość. Jednak te cechy zawdzięczały one nie specyfice siedliska, a ludziom.
Tekst i zdjęcie: Tomasz Prange-Barczyński
Właściwie wystarczyłoby napisać: Vega Sicilia. Innych argumentów nie potrzeba. Wino-legenda, od dziesięcioleci wymieniane na równi z bordoską „piątką”, wielkimi burgundami czy czołowymi barolo, ma niezachwiane miejsce w enopanteonie. Cenione za nadzwyczajną długowieczność i wielowymiarowość. Przez lata było jedynym rozpoznawalnym tinto z tego zakątka iberyjskiej mesety. Winiarnia powstała wszakże w 1864 roku, 118 lat przed tym, nim świat w ogóle usłyszał o D.O. Ribera del Duero.
No dobrze, wyjątek, powiecie zapewne. Jedno, nawet niepowtarzalne wino można zrobić wszędzie. Ale codzienność jest inna. Nie będę zatem podpierał się w swej argumentacji kolejnymi etykietami (Alejandro Fernández, Telmo Rodríguez, Peter „Pingus” Sisseck, José Moro…). Spójrzmy za to na brzeg rzeki Duero.
Region
Leżący w północnej Kastylii region charakteryzuje się ekstremalnym suchym klimatem z bardzo mroźnymi – nie tylko „jak na Hiszpanię” – zimami i koszmarnie gorącymi latami. Winorośl rośnie tu ok. 1000 m n.p.m., przez co w Riberze występują także duże różnice temperatur między dniem i nocą. Wszystko to sprawia, że sezon wegetacyjny jest bardzo długi i sprzyja pełnej dojrzałości gron. Pierwszoplanowy aktor nad Duero to tempranillo, nazywane przez miejscowych tinta del país i uważane często za odrębną odmianę. Genetyka nie kłamie, a kod DNA szczepu w La Rioja i Ribera del Duero jest ten sam, chociaż… Temperaturowe ekstrema i większa liczba godzin słonecznych sprawia, że to samo tempranillo ma nad Duero zdecydowanie grubszą skórkę niż zebrane nad Ebro. To zaś przekłada się na taniny, polifenole, suknię wina.
Nadmiar
Największym zarzutem, jaki jeszcze do niedawna stawiano (sam stawiałem) winom z Ribery, była nadmierna ekstraktywność, beczkowy sztafaż i w ogóle nowobogacka hałaśliwość. Czyli cechy, które zawdzięczały nie specyfice siedliska, a ludziom. Dopóki nad Duero wina robili Mariano García czy Alejandro Fernández, a liczbę winiarni można było policzyć na palcach obu dłoni (w 1982 roku, w chwili utworzenia D.O. było ich dokładnie 9), miały zupełnie inny charakter.
W latach 90. XX i na przełomie XX i XXI wieku zaczęli napływać w okolice Valladolid nowi właściciele. Podobnie jak w innych regionach Hiszpanii, które stawały się jeden po drugim „gwiazdami sezonu”, także i tu swe fortuny lokowali przedsiębiorcy zbijający majątki po wejściu kraju do Unii Europejskiej, niekoniecznie jednak związani z tradycją winiarską. Realizowali krzykliwe projekty architektoniczne winiarni, w których musiały powstawać równie krzykliwe wina. A że ówczesny rynek, krajowy i zagraniczny, chłonął tego typu – używam tego nielubianego słowa z premedytacją – trunki jak gąbka… Nie zabija się kury, która znosi złote jaja. Podobną dziecięcą chorobę przechodziły wówczas regiony z dużo większymi tradycjami, z Rioją na czele.
W poszukiwaniu równowagi
W przeddzień czterdziestolecia denominación de origen, sytuacja nad Duero zdaje się wyraźnie zmieniać. Moda na „wielkość” minęła. Choć ze względu na terroir tutejsze wina nigdy nie będą ułomkami, coraz więcej producentów poszukuje raczej równowagi, elegancji i autentyczności. Nie brakuje win z pojedynczych siedlisk, w tych zaś, choćby z racji upływu czasu, coraz więcej jest szlachetnych viñas viejas. Tym bardziej że wprawdzie sama apelacja powstała mniej niż pół wieku temu, ale nie oznacza to, że nie uprawiono wcześniej w Riberze winorośli. Czołowi winiarze albo sami są właścicielami, albo usilnie poszukują dostępu do działek, w których winna latorośl ma sto i więcej lat. Co oczywiście przekłada się na głębię win.
Nie tylko tempranillo
Bez wątpienia tempranillo, czy, jeśli wolicie, tinta del país, pozostanie tu odmianą najważniejszą. Kolejni winiarze przypominają sobie jednak, że – podobnie jak w La Rioja –historia tego szczepu w regionie jest relatywnie krótka. Szczególnie jeśli zestawi się ją z liczącą 2000 lat lokalną tradycją winiarską. Nie brak ludzi, którzy przywracają do życia wiekowe parcele bobala, garnachy czy monastrella, a także białych odmian, które niegdyś były nad Duero powszechne: albillo i pirulés.
Przyszłość Ribery maluje się więc raczej w jasnych barwach. W najbliższych latach możemy oczekiwać coraz bardziej indywidualnych, terroirystycznych i eleganckich win z tego regionu.