Pét-naty mają swoje stałe miejsce w polskim krajobrazie. Także te powstające w rodzimych winiarniach. Możemy już sięgnąć po nowy rocznik.
Tekst i zdjęcia: Maciej Nowicki
Polscy winiarze uważnie śledzą najpopularniejsze trendy. Nic więc dziwnego, że nie przeoczyli zainteresowania jakim – ponownie! – zaczęły cieszyć się pét-naty, powstające dziś pod każdą długością i szerokością geograficzną. Kilka pierwszych premier było naprawdę udanych, później jednak wkroczyliśmy w okres stagnacji.
Mieliśmy więc grupę pét-natów „przypadkowych”, gdzie musowanie było efektem wznowionej fermentacji całkowicie nieplanowanej przez winiarza. Efekty czasami były udane – przykładem może być Inula, pierwszy rocznik grüner veltlinera z Winnicy Skarpa Dobrska – czasami jednak kompletnie niezrozumiałe.
Nie brakowało pét-natów „eksperymentalnych”. Za ich produkcję brali się winiarze niekoniecznie doświadczeni w tej, wbrew pozorom, wcale niełatwej kategorii.
Pojawiły się też pét-naty „arcyhybrydowe”. Do ich produkcji wykorzystywano wszystkie najstarsze hybrydowe odmiany winorośli, które w przekonaniu winiarza nie nadawały się już na jakiekolwiek inne wino. Ostatecznie okazywało się, że i w pét-natach nie dają sobie rady.
Nadzieja jest już z nami
Okres tych eksperymentów mamy za sobą. Na szczęście. Dziś pét-naty wychodzą przede wszystkim spod ręki tych winiarzy, którzy czują temat. Większość z nich ma odpowiedni bagaż doświadczeń i kilka udanych wcześniejszych musujących roczników za sobą. Zdarzają się jednak i tacy, którzy bardzo dobrą propozycję przedstawiają już w pierwszym roczniku. Są jednak świetnie przygotowani; wspomnę tu choćby zeszłoroczny debiut małopolskiej Winnicy Kosmos.
Winiarze reprezentujący obie wspomniane grupy robią wino z pełną świadomością decyzji co do odmian winorośli, są pewni obranej stylistyki, zachowują umiar w musowaniu. Wreszcie: znacznie większą wagę, niż kiedyś, przywiązują do designu etykiet.
Przedstawiam dwóch producentów i ich cztery wina, które niedawno trafiły do sprzedaży.
Winnica Jadwiga
Pierwszy pét-nat tej dolnośląskiej winiarni trafił do sprzedaży wiosną 2020 roku. Mimo pandemii cała produkcja sprzedała się na pniu. Gwałtowność musowania, powodująca nie lada problemy przy otwieraniu butelki, została skorygowana w kolejnych latach. Zmian było zresztą więcej. Wydłużono czas maceracji na skórkach, johanniter zyskał kilkunastoprocentowy dodatek rieslinga (później muscarisa), a do oferty dołączyły musiaki oparte także na innych odmianach winorośli. Dziś musujące wina tego producenta są na rynku doskonale rozpoznawalne. Kolejny rocznik z pewnością ugruntuje ich pozycję.
Orange Pét-nat 2023
Niezmiennie johanniter z dodatkiem muscarisa, macerowany na skórkach przez 14 dni. Najnowsze wydanie ma nieco wyraźniejszą strukturę, wyeliminowano też chyba najsłabszą z dotychczasowych stron – niezbyt porywającą etykietę. Orange Pét-nat 2023 to udana kombinacja soczystych (morela, grejpfrut, pigwa) i suszonych (jabłko) owoców, którym towarzyszą też wyczuwalne nuty muszkatu oraz kwiatów czarnego bzu – to oczywiście zasługa wspominanego muscarisa. Wszystko wieńczy ładnie zaznaczona kwasowość i owocowy finisz. Jest dobrze! (85 zł)
Eris Pét-nat 2023
Eris 2023 kusi jeszcze bardziej fantazyjną etykietą. Oparty został na muscarisie, a johanniter stanowi kilkunastoprocentowy dodatek. Wino jest zdecydowanie bardziej aromatyczne, przepełnione nutami muszkatu, czarnego bzu i goździków. Nie brakuje mu przy tym akcentów cytrusowych i jabłkowych, pojawia się trochę skórki pomarańczy i korzennych przypraw. Dobra, orzeźwiająca kwasowość. (89 zł)
Winnica Saint Vincent
Ten lubuski producent funkcjonuje na rynku znacznie dłużej niż Winnica Jadwiga. Ale jeden z hitów zeszłorocznego sezonu – Vincent 2022 – był pierwszym pét-natem w jego historii. Ostatnio zmienił się bowiem właściciel winnicy, a nowy ma ambitne plany zarówno w kwestii nasadzeń (do dotychczasowych 10 ha wkrótce dojdą kolejne cztery), jak i stylistyki powstających tu win. Większy nacisk położono obecnie na wina niskointerwencyjne, w tym musujące. Oprócz pét-natów swoją premierę miały także wina powstające metodą tradycyjną (linia Szam_an oparta na jednoodmianowym rieslingu i pinot noir). Saint Vincent ten rok rozpoczął od mocnego uderzenia i jeśli taki poziom prezentować będą także kolejne wina, może to być najlepszy rocznik w jego historii.
Freak 2023
Już Vincent robił spore wrażenie, tymczasem Freak 2023 jest winem jeszcze lepszym. To macerowany na skórkach muscaris połączony następnie z regentem i pinot noir. Całą tę mieszkankę finalnie uzupełnia odrobina rieslinga. Wino jest leciutkie (11,5 proc.), o łososioworóżowej barwie i radosnych aromatach malin, poziomek, cytrusów i jabłek. Jest w nim też trochę limonkowej kwasowości i coś, o co niełatwo – odrobina naturalistycznego sznytu (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). To polskie wino mogłoby równie dobrze pochodzić z Moraw, Austrii czy Francji. (80 zł)
Threat 2023
Trudno będzie przeoczyć tę etykietę na półkach sklepów i wine barów. Threat 2023 to połączenie ronda, regenta i rieslinga. Wypełnia lukę w kategorii bąbelków o czerwonej barwie (tutaj bardziej klaretowej). W aromatach dominują wiśnie i czereśnie, jest też trochę poziomki, jeżyny i rabarbaru oraz szczypta ziół. Kwasowość złapana w punkt. Świetnie da sobie radę solo, ale jeszcze lepiej – w towarzystwie prostego posiłku. Pizza, burger, grill? Nietoperz czeka! (80 zł)
W podanych cenach wina można zakupić bezpośrednio u producentów. Źródło win: próbowane na degustacjach / udostępnione do degustacji przez producenta.