Skip to content Skip to footer

Obyś żył w ciekawych czasach

fot. Javier Allegue Barros / Unsplash

Zmiany, zmiany, zmiany. Ostatnie dwadzieścia, a może i więcej lat to czasy szybkich przemian w każdym aspekcie winiarskiego krajobrazu.
Sławomir Chrzczonowicz

A już było tak pięknie. Wszystko wydawało się ułożone, prawdy i reguły niepodważalne, nauka wyniesiona z lektur, odwiedzin w winnicach i degustacji, miała zaś być gwarancją znalezienia odpowiedzi na każde – no, może prawie każde – pytanie. Okazało się jednak, że żyjemy w czasach transformacji. Zmiany, które nastąpiły ostatnio, przebudowują winiarską rzeczywistość w sposób fundamentalny. Dzisiejsze dylematy i kontrowersje szybko tracą na znaczeniu wobec zupełnie innych wyzwań.

Wina niskointerwencyjne

Weźmy choćby kwestię win naturalnych, czy może lepiej: niskointerwencyjnych. Po latach gorących sporów nastąpiła era pokojowego współistnienia. Winiarze wytwarzający wina naturalne coraz lepiej rozumieją istotę procesów zachodzących podczas przemiany winogron w wino, lepiej też potrafią te procesy nie tyle może kontrolować, ile wspomagać. A konsumenci z dnia na dzień bardziej doceniają atuty win naturalnych w dobrym wydaniu, ich czystość, rześkość, swoistą lekkość, bezpretensjonalność. I choć nadal zdarzają się w winach naturalnych ewidentne wady, zwłaszcza jakość wielu pét-natów wprost woła o pomstę do nieba, to jednak nieinterwencyjność już coraz rzadziej wykorzystywana jest jako alibi. Wina naturalne weszły do mainstreamu – nie są już „specjalnej troski”, a po prosu jedną z opcji. Dla amatorów wina niezwykle ekscytującą.

Wina ekologiczne i biodynamiczne

Kolejna zmiana dotyczy win ekologicznch i biodynamicznych, których na rynku mamy coraz więcej. To niewątpliwie pozytywny proces – winiarze starają się ograniczyć użycie syntetycznych substancji chemicznych, co jest ewidentnie korzystne dla środowiska. Coraz częściej stosują także praktyki rolnictwa zrównoważonego. I niekoniecznie chodzi tu o uprawę ekologiczną, ale przede wszystkim o efektywne zarządzanie zużyciem wody, ciepła, energii, rozsądną gospodarkę odpadami, emisją dwutlenku węgla. W tej chwili we Francji trwa ożywiony spór między zrzeszeniami rolników praktykujących uprawy ekologiczne (to na ogół pojedyncze winnice) a firmami, które poddają swoje przedsiębiorstwa certyfikacji według wskazań rolnictwa zrównoważonego HVE (wysokie walory środowiskowe).

fot. Flash Dantz / Unsplash

Współczesne trendy i wynikające z nich konflikty między starym i nowym to wdzięczny temat dla sommelierów i degustatorów, którym większe zróżnicowanie smaków, aromatów i stylów wina niewątpliwie uatrakcyjnia pracę. Z kolei dla amatorów wina – to otwarcie na nowy, atrakcyjny świat doznań.

Wyzwania globalizacji

Niestety, nadchodzą także zmiany, których negatywne konsekwencje możemy zaobserwować już dziś. Globalizacja, której zawdzięczamy powszechną dostępność dobrych i bardzo dobrych win w każdym zakątku świata, w coraz większym stopniu dotyczyć będzie win przeciętnych, przemysłowych, wytwarzanych z użyciem całego arsenału środków, o których nie chcemy nawet słyszeć. Dlaczego? Jest kilka powodów.

Po pierwsze transport, który w czasach pandemii podrożał kilkukrotnie, a zapowiadają się dalsze podwyżki związane z emisją dwutlenku węgla. Coraz więcej win, zwłaszcza ze średniej półki, będzie transportowanych w cysternach (obniża to koszty mniej więcej o połowę), butelkowanych w pobliżu miejsc sprzedaży, a przed butelkowaniem dostosowywanych, poprzez dodawanie różnych składników, do gustów lokalnej klienteli.

Po drugie, opakowania z mocno rozwiniętym systemem recyklingu. Coraz rzadziej stosowane będą klasyczne butelki, coraz częściej zaś kartony, puszki, a nawet butelki aluminiowe wielokrotnego użytku. Wina w takich opakowaniach są już w sprzedaży. Oczywiście, zakładam, że Lafite czy Pingus nadal będą dostępne w butelkach, ale to niewiele zmienia – w końcu proste côtes du rhône czy chianti też lepiej smakują z butelki.

Po trzecie, nowe odmiany. Zmiany klimatyczne, nowe choroby winorośli i nowe gatunki szkodników, w połączeniu z zainteresowaniem rynku winami bio, już w tej chwili sprawiają, że coraz intensywniej testowane są nowe, bardziej produktywne i odporne odmiany, często hybrydowe. Czy wina będą z tego powodu gorsze? Nie wiem – z pewnością inne.

Wreszcie po czwarte: nowe siedliska. To czarny scenariusz, przewidujący, że niektóre renomowane regiony winiarskie przestaną się nadawać do uprawy winorośli. Optymistom, którzy widzą w Polsce nową Burgundię, zwracam uwagę, że gdyby taki scenariusz miał się ziścić, wraz z Burgundią dostaniemy w pakiecie kilkadziesiąt milionów nowych obywateli, którzy przybędą do nas nie po wino bynajmniej, ale po wodę.

Powiedzenie „obyś żył w ciekawych czasach” – błogosławieństwo to czy przekleństwo? – nie jest, wbrew popularnej opinii, hebrajskie czy chińskie. Słowa te wypowiedział w 1898 roku brytyjski polityk Joseph Chamberlain, chcąc zwrócić uwagę na nieprzewidywalność życia. Czymże są bowiem ciekawe czasy? Dla jednych wyzwaniem, dla drugich niepewnością.

Czy masz ukończone 18 lat?

Ta strona przeznaczona jest tylko dla osób pełnoletnich.

Wchodząc na stronę akceptujesz naszą Politykę prywatności.