Charlotte Weihl z Palatynatu pełni w tym roku bardzo odpowiedzialną funkcję. 76. Królowa Niemieckiego Wina w ramach swej misji przyjechała do Warszawy na coroczny festiwal organizowany przez Niemiecki Instytut Wina.
rozmawiał: Tomasz Prange-Barczyński, zdjęcia: Niemiecki Instytut Wina
76. Królowa Niemieckiego Wina, Charlotte Weihl, pochodzi z rodziny winiarskiej osiadłej w Palatynacie. Nie tylko poprowadziła z Tomaszem Prange-Barczyńskim wspólne seminarium w ramach degustacji Riesling, pinot & Co. organizowanej przez Niemiecki Instytut Wina, ale też odpowiedziała na kilka pytań.

Tomasz Prange-Barczyński: Jak zostać Królową Niemieckiego Wina?
Charlotte Weihl: To stara niemiecka tradycja. W każdym z 13 regionów winiarskich mamy regionalne księżniczki wina. Ta rola podobała mi się od dziecka, kiedy obserwowałam ówczesne królowe i księżniczki na wszelkiego rodzaju festiwalach. Dziś stanowisko to wiąże się z przyswojeniem sobie olbrzymiej wiedzy winiarskiej. Najpierw przez trzy lata byłam księżniczką w mojej rodzimej wiosce w Palatynacie. Potem rozpoczęłam studia w Geisenheim (jedna z najważniejszych winiarskich szkół wyższych na świecie – przyp. red.) na wydziale Międzynarodowego Biznesu Winiarskiego. Wtedy zdecydowałam się wziąć udział w wyborach regionalnej Księżniczki Wina Palatynacie. Chciałam nie tylko prezentować nasze wina potencjalnym konsumentom, ale też pozyskiwać nowych miłośników. Udało się! Przez rok pełniłam tę funkcję, po czym wystartowałam w wyborach ogólnoniemieckich i znów wygrałam.
Musiałaś spełnić jakieś konkretne wymagania?
Na każdym etapie, czy to lokalnym regionalnym, czy też krajowym wymagana jest bardzo szeroka szczegółowa wiedza na temat wina. Wyboru dokonuje 70-osobowe profesjonalne jury. Dlatego między innymi rozpoczęłam studia. Niestety, chwilowo więcej czasu poświęcam obowiązkom królowej. Staram się oczywiście zdawać egzaminy, ale ten rok to przede wszystkim podróże. Reprezentuję wino niemieckie, ale teraz już nie tylko w regionie, czy kraju, ale na całym świecie. Mogę spotykać się z mnóstwem ludzi. Tego, czego uczę się w tym roku, nie dałyby mi żadne studia. Teraz jestem w Polsce, za dwa tygodnie jadę do Japonii, a pod koniec miesiąca będę w Danii. To wspaniałe, choć praca jest ciężka.
Jak długo trwa twoja kadencja?
Rok. Zaczęła się we wrześniu 2024 i skończy we wrześniu tego roku. To w zupełności wystarczy, bo za kilka miesięcy muszę skupić się na rozpoczęciu swojego życia zawodowego.
Skąd jesteś i jakie to ma dla ciebie znaczenie?
Jestem z Palatynatu, drugiego największego regionu winiarskiego w Niemczech, największego w kraju, jeśli chodzi o uprawy rieslinga i pinot noir. Jestem z tego bardzo dumna. Mamy mnóstwo lokalnych tradycji. W Palatynacie odbywa się wiele regionalnych festiwali winiarskich. Tutejsi ludzie są bardzo otwarci i bezpośredni. To dobrze, bo mamy też wielu turystów, którzy przyjeżdżają choćby na wyprawy Niemieckim Szlakiem Wina (Deutsche Weinstraße, najstarszy enoturystyczny szlak na świecie – przyp. red.).
Charlotte Weihl: jestem dumna, że pochodzę z Palatynatu
Moja rodzina też ma tradycje winiarskie, a prababcia prowadziła nawet własną winiarnię. Do dziś uprawiamy jej winnicę. Oboje rodzice pracują w przemyśle winiarskim. Dlatego sama również chciałam iść tą drogą. Oprócz studiów i obowiązków królowej pracuję w winiarni w Laumersheim, w północnej części naszego regionu – całkiem znanej, Weingut Knipser, która należy do VDP (elitarne stowarzyszenie ok. 200 czołowych niemieckich winiarni – przyp. red.). Dużo się tam uczę, bo oprócz tradycyjnych odmian niemieckich mamy też sporo szczepów międzynarodowych, jak choćby cabernet sauvignon, cabernet franc czy merlot, z których powstaje cenione Cuvée X.
Jak widzisz swoją przyszłość po złożeniu berła?
Na pewno zostanę w winiarstwie. Na tym etapie najbardziej podoba mi się praca w piwnicy, może dlatego, że nie ma tam zbyt wielu ludzi. Nie muszę dużo gadać – teraz, jako królowa, mam tego aż nadto. Pełniąc moją funkcję rozmawiam ze wszystkimi, dla wszystkich powinnam znaleźć czas i być miła. Pewnie dlatego szukam oddechu pod ziemią. Jednak myślę, że w przyszłości będę pracować więcej z ludźmi. Lubię to, jestem otwarta. A funkcja królowej sprzyja nawiązywaniu kontaktów i poznawaniu nowych ludzi.

Porozmawiajmy o trendach. O czym dzisiaj w winiarskich Niemczech mówi się najwięcej?
Wina musujące – to już nie tylko trend, ale bardzo ważne zagadnienie. Jesteśmy z nich bardzo dumni. To zresztą bardzo szeroka kategoria, w której najważniejszy jest Winzersekt robiony metodą tradycyjną. A jeśli powstaje z rieslinga, jest także bardzo oryginalny i mówi najwięcej o siedlisku, z którego pochodzi – o glebie, klimacie, regionie. Coraz większą popularnością cieszą się także białe wina o niskiej zawartości alkoholu i owocowych aromatach, przyjazne jedzeniu.
Jesteś także członkiem Generation Riesling, bardzo prężnego stowarzyszenia młodych winiarzy.
To organizacja założona w 2006 roku przez Niemiecki Instytut Wina. Liczy sobie teraz ok. 450 członków, wszyscy muszą być poniżej 36 roku życia. I znów, to doskonała platforma do nawiązywania kontaktów. To także przyszłość niemieckiego winiarstwa. Ludzie są tu bardzo otwarci, chcą się uczyć nowych metod produkcji, ale też zgłębiać tradycję. Mamy bardzo wiele różnorodnych imprez, nie tylko w Niemczech, również za granicą. Co roku spotykamy się także wyłącznie we własnym gronie, żeby porozmawiać o najważniejszych problemach. Ale też każdy przywozi na takie spotkanie swoje wino, możemy je wspólnie zdegustować, omówić, pogadać o zastosowanych technikach, poznać opinię innych. Wszystko w bardzo bezpośredniej, ale też pełnej wzajemnego szacunku atmosferze.
Prowadzę bardzo wiele degustacji i seminariów poświęconych niemieckim winom, ale dziś po raz pierwszy w życiu w czasie naszej wspólnej prezentacji miałem okazję pokazać polskim profesjonalistom całą sekcję win z odmian PiWi, takich jak johanniter, solaris, cabernet blanc. W Polsce większość z nich znamy doskonale, ale w Niemczech…? Czy to przyszłość wina?
Zdecydowanie. To wielka szansa w winiarstwie ekologicznym. Nowe odmiany odporne na choroby grzybowe nie wymagają wielu oprysków. Klimat się zmienia, co roku pogoda jest inna, mamy wiele ekstremalnych zjawisk, które często prowadzą do chorób winorośli. Tymczasem odporne na nie szczepy PiWi pozwalają na ekologiczne prowadzenie winnic. Poza tym mamy wiele nowych odmian, zupełnie nowe smaki, o których można opowiedzieć konsumentom. Bo wino to w ogóle temat, o którym trzeba dużo mówić. Ekologia też przykuwa uwagę – mamy zdrową ziemię, zdrowe środowisko, w którym rosną winogrona, to się ludziom podoba. Oczywiście, jeśli PiWi znajdą miejsce obok szczepów tradycyjnych.
Region Schleswig-Holstein leżący na północy Niemiec przy samej granicy z Danią – to także przyszłość niemieckiego wina?
Rzeczywiście, coraz więcej winnic powstaje na północy, poza tradycyjnymi regionami winiarskimi. Czy to jest przyszłość naszego winiarstwa? W tym momencie trudno powiedzieć. Myślę, że na razie ludzie skupiają się na tym, co mamy. Z drugiej strony warto spojrzeć na zmianę klimatu nie tylko jako na dopust boży, ale i szansę. Nowe regiony, nowe szczepy – także te dobrze znane: chardonnay, ale i syrah, a nawet tempranillo. Z drugiej strony, jeśli winnice pojawiają się w takich miejscach, jak okolice Hamburga czy na półwyspie Sylt, budzi to naturalną ciekawość i zainteresowanie winem. O, mamy tu winnicę! Warto sprawdzić, co się w niej dzieje!
