fot. Lesly Juarez / Unsplash
Rośnie świadomość wpływu zmian klimatycznych na produkcję wina. W ślad za tym coraz więcej producentów i regionów stawia na wina przyjazne planecie. Warto wspierać ten proces.
Maciej Świetlik
W roku 2023 globalna produkcja wina sięgnie najniższego poziomu notowanego od 60 lat – takie dane ogłosiła Światowa Organizacja Wina i Winorośli OIV. Jej główny statystyk, Giorgio Delgrosso, jako powód tak niskich zbiorów w ostatnim roku podaje splot anomalii pogodowych. Poszczególne regiony borykały się z suszą, powodziami, falami upałów, wczesnymi przymrozkami. Delgrosso dodaje, że ekstremalne warunki klimatyczne to czynnik, który w największym stopniu będzie kształtować sektor wina w najbliższej przyszłości.
Wino nie zniknie jutro z naszego jadłospisu. Powierzchnia winnic na razie jest względnie stabilna. W ciągu ostatnich 20 lat pomniejszyła się o 6 proc. Odpowiada za to głównie spadek nasadzeń na półkuli południowej, czyli w rejonach, które jako pierwsze odczuwają skutki zmian klimatycznych. W Europie powierzchnia winogradów jest stabilna. Konsumpcja wina kurczy się w stałym, choć nie radykalnym tempie. Proces ten wiąże się z trendem „mniej a lepiej” i modą na zdrowy tryb życia, który zakłada spożycie napojów alkoholowych z umiarem.
Wpływ na światowe statystyki za ostatnie parę lat ma głównie spadek zainteresowania winem w Chinach. W przypadku Państwa Środka, rynku, który jeszcze dziesięć lat temu był nadzieją dla wielu eksporterów, dane dotyczące spożycia były najprawdopodobniej zawyżone. Stąd dzisiejsze radykalne zmniejszenie popytu może nie być aż tak duże, jak by na to wskazywały deklarowane wartości. Konsumpcja miała sięgnąć szczytu w 2017 roku z wynikiem 1,93 miliarda litrów, a w ubiegłym roku obniżyć się do poziomu 0,88 miliarda litrów. Na ten spadek zainteresowania winem, obok zawirowań covidowych, ma wpływ ogłoszona przez przewodniczącego Xi polityka narodowej fali „guochao”. Polega ona m.in. na ograniczeniu konsumpcji drogich dóbr importowanych, która skutkowała odejściem od wina i wzrostem spożycia lokalnego destylatu baijiu.
Sycylijska równowaga
Jeśli szukać pozytywów wynikających z rekordowo niskich zbiorów w tym roku, należałoby zauważyć, że wynik ten pozwoli rynkom pozbyć się rezerw z poprzednich lat (świat produkuje więcej wina, niż go konsumuje). Zapewne to marna pociecha dla rodzinnych winnic, dla których strata dużej części zbiorów stwarza poważny problem płynności finansowej.
I małych, i dużych niepokoić powinny zaś podane przez Delgrosso przyczyny i potwierdzane przez wiele naukowych opracowań prognozy pogorszenia warunków uprawy w dotychczasowych strefach produkcji. Powstało opracowanie międzynarodowego zespołu Zmiana klimatu, wino i ochrona przyrody. Podpisało się pod nim dziewięciu autorów (Lee Hannah, Patrick R. Roehrdanz, Makihiko Ikegami, Anderson V. Shepard, M. Rebecca Shaw, Gary Tabor, Lu Zhi, Pablo A. Marquet, Robert J. Hijmans). Przewiduje ono, że wraz ze wzrostem koncentracji gazów cieplarnianych i skutkami klimatycznymi tego zjawiska w perspektywie 50-letniej znaczna część obecnych terenów zajmowanych przez winorośl nie będzie się nadawała do uprawy.
W artykule podkreślono też, że już obserwowane przesunięcia winnic na większe wysokości czy z gorących stref w kierunku chłodniejszych lub tych dysponujących większymi zasobami słodkiej wody może wpływać negatywnie na lokalne ekosystemy w nowych siedliskach. Świadomość, że wpływ działalności rolniczej sięga znacznie dalej niż najbliższe otoczenie winnicy, powinna skłonić coraz większą liczbę producentów do zastosowania zasad zrównoważonego rozwoju. Tym bardziej że konsumenci deklarują, iż są w stanie płacić więcej za wina przyjazne środowisku.
Takie szersze spojrzenie obserwujemy w kolejnych regionach. Zrzeszenie producentów z doliny Loary InterLoire zapowiada, że do 2030 roku 100 proc. win powstających w podlegających mu apelacjach będzie mogło się pochwalić jednym z certyfikatów uprawy ekologicznej lub zrównoważonego rozwoju. Na Sycylii konsorcjum producentów wespół z prywatnym zrzeszeniem Assovini Sicilia powołały fundację SOStain Sicilia. W jej zarządzie znajdziemy tak uznanych winiarzy jak Arianna Occhipinti, Alessio Planeta czy Alberto Tasca. Organizacja ma promować etyczny i zrównoważony rozwój sektora winiarskiego na największej wyspie Morza Śródziemnego.
Co kryje się pod hasłem zrównoważonego rozwoju w kontekście wina i jakie są powiązania uprawy winorośli z szeroko rozumianym środowiskiem? Na te pytania próbowano odpowiedzieć podczas konferencji Sustainable Interactions w sycylijskim mieście Siacca, organizowanej przez wspomnianą fundację.
Cisza na łące
W otwierającym wystąpieniu zaprezentowano warunki, jakie muszą spełnić producenci chcący się pochwalić certyfikatem SOStain Sicilia. W pierwszej kolejności wymagana jest ekologiczna uprawa. Polega ona m.in. na wyeliminowaniu herbicydów czy innych sztucznych środków ochrony roślin, a także na ograniczaniu śladu węglowego poprzez stosowanie energooszczędnych urządzeń.
Praca w winnicy jest tylko jednym z aspektów zrównoważonego rozwoju. Równie istotnym wymogiem jest zachowanie bioróżnorodności; ten punkt doczekał się rozwinięcia w kolejnych prelekcjach. W skali globalnej jesteśmy świadkiem znikania gatunków, co zmniejsza bioróżnorodność siedlisk. Dla poszczególnych ekosystemów sama strata części gatunków nie jest kluczowym problemem. Istotną konsekwencją obniżenia stopnia bioróżnorodności jest natomiast utrata funkcji w habitatach. Gdy zanikają owady, nie dochodzi do zapylenia, a to z kolei skutkuje brakiem produkcji żywności. Zanik funkcji narusza stabilność ekosystemów, które odpowiadają także za dobrostan człowieka. Ten niepokojący proces dobrze obrazuje zanik zapylaczy, którym poświęcono aż dwie prelekcje.
W pierwszej sycylijski entomolog Attilio Carapezza odwołał się do wiersza Piera Paolo Passoliniego. Poeta doświadcza ciszy na łące w Lazio, nie słyszy brzęczenia owadów, które wypełniało jego wspomnienia podmiejskich krajobrazów. Artysta antycypował to, co dekady później potwierdzili naukowcy w słynnym badaniu z lat 1999–2017. Biomasa odławianych w pułapkach owadów spadła o 78 proc. Ten wstrząsający wynik został co prawda zanegowany w późniejszych polemicznych opracowaniach. Niemniej, nawet jeśli jest nieco zawyżony, to wskazuje na niebezpieczny proces. Stał się on kanwą znanego artykułu The Insect Apocalypse Is Here (opublikowanego w 2018 roku na łamach New York Timesa), który skupił uwagę opinii publicznej na problemie pożytecznych insektów. Pszczela populacja maleje ze względu na utratę siedlisk, a także z uwagi na działalność gatunków inwazyjnych. Migracja organizmów poza ich naturalne siedliska to nowe zagrożenie oddziałujące na bioróżnorodność. Sycylia straciła połowę drzew palmowych na skutek działalności czerwonego wołka palmowego (Rhynchophorus ferrugineus).
Wróćmy jednak do pszczół i winnicy. Drugi z prelegentów, Paolo Fontana, badający pszczoły w Trydencie, już w pierwszym zdaniu zadeklarował swoją fascynację tymi stworzeniami. Stwierdził, że trudno mu sobie wyobrazić, iż można prowadzić rozmowy na inne tematy niż zwyczaje pszczół. Wywołało to rozbawienie sali wypełnionej enofilami. Naukowiec używa wypełnionych nektarem „latających kwiatów” jako biowskaźnika w monitorowaniu trydenckich winnic. Analizując pyłki pracowicie składane w ulach, Fontana może określić nie tylko gatunki występujące w ekosystemie, ale również różnorodność flory okolicznych łąk. Jako że niektóre gatunki pszczół piją sok z dojrzałych gron, analiza produkowanego przez nie miodu dostarcza również informacji o używanych w winnicy środkach ochrony roślin. Czasem są to niedozwolone chemikalia, co skazuje wino powstałe w tych skażonych winnicach na dalsze analizy laboratoryjne i ewentualną deklasację.
Jako że niektóre gatunki pszczół piją sok z dojrzałych gron, analiza produkowanego przez nie miodu dostarcza informacji o używanych w winnicy środkach ochrony roślin.
Ostatni przykład dobrze obrazuje, jak wiele korzyści można osiągnąć w interakcjach z naturalnym środowiskiem, w sytuacji gdy homo sapiens zmienia swoją rolę z głównego drapieżnika planety na jej uważnego obserwatora. Uwrażliwienie na stan środowiska jest coraz trudniejsze. Z postępującą urbanizacją w świadomości wielu ludzi naturalnym habitatem człowieka – jak się wydaje – jest miasto.
Zwrócił na to uwagę Francesco Picciotto, uczestnik pierwszego na Sycylii udanego protestu ekologicznego z 1980 roku zwanego „Marsz Zingaro”. Aktywiści zablokowali budowę nadmorskiej szosy, która miała przeciąć najcenniejszy przyrodniczo fragment sycylijskiego wybrzeża. W rok po udanym sprzeciwie w Zingaro powstał pierwszy na wyspie rezerwat przyrody. Francesco Picciotto jest dzisiaj osobą odpowiedzialną za tworzenie obszarów chronionych w regionie Sycylii. W zamykającym przemówieniu ekolog apelował o zmianę błędnej perspektywy. Podkreślał, że ludzie są przyzwyczajeni do warunków nadmiernej konsumpcji, które są nie do utrzymania w dłuższej perspektywie. By zmienić stan, w którym problemy ekologiczne wydają się czymś abstrakcyjnym, trzeba stworzyć nową narrację i ponownie zbliżyć społeczność do natury.
Wiadomość w (lekkiej) butelce
Działalność SOStain Sicilia, obok starań na rzecz poprawy świadomości ekologicznej, ma też swój wymiar praktyczny. Dobrym tego przykładem jest powstanie sycylijskiej butelki używanej przez 40 producentów wina na wyspie. Badania przeprowadzone przez Kalifornijski Instytut Wina dowiodły, że połowa śladu węglowego wytwarzanego przy produkcji i dystrybucji wina jest związana z jego opakowaniem i transportem. Pomniejszenie wagi butelki ma więc znaczący wpływ na ograniczenie emisji gazów cieplarnianych.
Butelka produkowana przez amerykańską firmę O-I w hucie w Marsali waży jedynie 400 gramów. Czyli o 20 proc. mniej niż przeciętna flaszka na wino. Co więcej, powstaje ona w 98 proc. z odzyskanego na wyspie szkła; reszta surowców także pochodzi z Sycylii. To dobry przykład gospodarki o obiegu zamkniętym (circular economy), która jest jednym z priorytetów zrównoważonego rozwoju. Dodatkowym walorem przyjaznej butelki jest wytłoczony na denku zarys wyspy okolonej strzałkami, wskazującymi na recyklingowe pochodzenie. Władze Consorzio di Tutela Vini Sicilia DOC zastanawiają się, czy nie wprowadzić wymogu używania butelek powstających w 100 proc. w obiegu zamkniętym. Przyglądają się temu z uwagą inne włoskie regiony.
Pozyskiwanie surowców w najbliższym otoczeniu to nie tylko ograniczenie emisji związanej z transportem, ale i wsparcie dla regionalnej ekonomii. Myślenie o lokalnej społeczności i etyczny wymiar zatrudnienia to dodatkowy aspekt brany pod uwagę w zrównoważonym rozwoju. Jest to zagadnienie aktualne zwłaszcza we włoskim kontekście, a w szczególności w południowej części półwyspu. Wyzysk, a nawet „współczesne niewolnictwo” żerujące głównie na emigrantach o często nieuregulowanym statusie prawnym to zjawisko dobrze udokumentowane na wspomnianym obszarze. Polega ono na głodowych stawkach za pracę, a czasem ograniczeniu swobody poruszania się skoszarowanych robotników rolnych. Na Sycylii głośna była sprawa aresztowania właściciela znanej winiarni, Abbazia Santa Anastasia, w związku z jego finansowymi powiązaniami z Cosa Nostrą.
Co można zrobić, by wspierać wina powstające w etycznych warunkach zatrudnienia i przyjazne środowisku? Należy wybierać butelki z oznaczeniami ekologicznej uprawy lub zrównoważonego rozwoju. Dobra wiadomość jest taka, że będzie ich coraz więcej. Powierzchnia winnic uprawianych ekologicznie stale wzrasta i obejmuje obecnie ponad 6 proc. terenów obsadzonych winoroślą na świecie. Pryncypia zrównoważonego rozwoju także trafiają do coraz szerszej grupy producentów, regionów, a nawet krajów.
Nowa Zelandia jako pierwsza chce objąć całość swej produkcji programem The Sustainable Winegrowers New Zealand (obecnie 96 proc.). Pewną trudność w rozeznaniu sprawia fakt, że zrównoważony rozwój nie ma ujednoliconych standardów i w różnych miejscach dopuszcza różne praktyki. Podczas konferencji w Siacce – na przykładzie Kalifornii – opowiadała o tym amerykańska dziennikarka i naukowczyni Deborah Parker Wong. Pośród kilkunastu stowarzyszeń działających w tym stanie, które nadają „zielone” certyfikaty, ponad połowa nie stawiała żadnych wymogów w stosunku do ekologicznej uprawy gleby. W kontekście działalności rolniczej wydaje się to warunkiem progowym, by mówić o gospodarce sprzyjającej środowisku.
Używanie oznaczeń sugerujących ekologiczne podejście, za którym nie stoją realne działania, wpisuje się w praktykę określaną mianem „greenwashingu”. Żeruje ona na konsumenckiej chęci etycznego wyboru. Te niejasności powinny skłonić wielbicieli wina, którzy chcą dokonywać świadomych wyborów, do poszerzania wiedzy o rosnącym segmencie win przyjaznych planecie.