fot. Marçal Font / Recaredo
Utworzenie przed sześciu laty stowarzyszenia Corpinnat zatrzęsło światem cavy. Od tego czasu pojawili się nowi członkowie, a marka zadomowiła się w przestrzeni publicznej. Wciąż jednak nie wszyscy czołowi producenci z Penedès widzą dla siebie miejsce w tym elitarnym klubie.
Sławomir Sochaj
W kwietniu 2018 roku szóstka secesjonistów z apelacji Cava – Gramona, Llopart, Nadal, Recaredo, Sabaté i Coca oraz Torelló – ogłosiła powstanie nowej marki. Po dekadzie konfliktów na tle nieprecyzyjnej geografii Cavy, zbyt powolnych zmian regulacyjnych i niskiej jakości win sygnowanych tym określeniem elita producentów katalońskich bąbelków zdecydowała się iść własną drogą. Ich nowa propozycja – „Corpinnat” – była zlepkiem słów łacińskich i katalońskich. Pinna oznacza Penedès, cor – serce, a nat – urodzony. Termin można zatem przetłumaczyć jako „narodzone w sercu Penedès”.
W kolejnych latach do Corpinnatu dołączyło kolejnych pięciu producentów: Can Feixes, Júlia Bernet, Mas Candí, Can Descregut i Pardas. Na podobny ruch nie zdecydowali się inni czołowi gracze, którzy postanowili pozostać w apelacji Cava (np. Sumarroca, Agustí Torelló Mata), ci, którzy zdecydowali się współtworzyć nową apelację Clàssic Penedès (np. Albet i Noya, Colet), albo ci, którym nie po drodze było z żadnym z tych projektów (Raventós i Blanc).
Corpinnat nie jest apelacją, a więc oficjalną nazwą chronionego pochodzenia. Jest tak zwanym unijnym znakiem wspólnym, który zgodnie z definicją „wskazuje, że towary lub usługi nim chronione pochodzą od członków stowarzyszenia” i „może być wykorzystywany tylko przez nich”. Ten unijny znak certyfikujący zapewnia ponadto, że „towary lub usługi mają określone cechy, opisane w przepisach dotyczących stosowania”.
Marka z granicami
Mimo że Corpinnat nie jest apelacją, posiada ściśle określone granice. Leży pomiędzy Barceloną a Tarragoną, w odległości kilku kilometrów od morza. Celem twórców było zakreślenie historycznego centrum produkcji wina w Penedès, co dało w rezultacie prostokątny kształt, złożony z równiny Penedès i przylegających do niej wzgórz. Te ostatnie wyznaczają granice regionu. To: Montserrat od północnego wschodu, Massif del Garraf i L’Ordal od południowego wschodu, Serra del Montmell od południowego zachodu i Serra de la Llacuna od północnego zachodu. Corpinnat przecinają dwie rzeki – Foix na zachodzie i Anoia na wschodzie.
W Corpinnacie spotykają się wiatry znad morza, te kontynentalne, wiejące z północy, oraz masy chłodnego powietrza schodzące z gór. Najchłodniej jest w północnej i południowo-wschodniej części, niedaleko masywu Garraf. Geologia jest bardzo zróżnicowana. Na północy dominuje glina, na zachodzie wapień i piaskowiec, w centrum skały magmowe, a na wschodzie łupek i piaskowiec. Obszar wspólnej marki pokrywa się z grubsza z DO Penedès, z tą różnicą, że nie obejmuje należących do tej apelacji skrajnych gmin na zachodzie i wschodzie oraz – przede wszystkim – pasa wybrzeża, na terenie którego leżą m.in. znane kurorty Sitges czy Vilanova i la Geltrú.
Corpinnat liczy 997 kilometrów kwadratowych, przy czym na winnice przypada obszar 23 tys. hektarów. Najważniejszą odmianą jest xarel·lo (45 proc. nasadzeń), 28 proc. przypada na macabeo, 10 proc. na parelladę, a 17 proc. na inne odmiany – malvasię, garnachę, monastrell, sumoll, vermell, malvasię de sitges, trepat, chardonnay i pinot noir. Cztery ostatnie mogą stanowić zaledwie 10 proc. kupażu.
Wszyscy członkowie Corpinnatu zobligowani są do posiadania własnych winnic, a jeśli oprócz tego kupują grona od winogrodników, powinni mieć z nimi co najmniej 3-letnie umowy z gwarantowaną i aktualizowaną każdego roku stawką za kilogram. Wszystkie winnice muszą mieć ekologiczny certyfikat. Producenci powinni dojrzewać wina na osadzie minimum 18 miesięcy, ale wypuszczać także co najmniej jedno wino dojrzewające 30 miesięcy i jedno – 60. Co ciekawe, największy udział w produkcji ma nie pierwsza, podstawowa kategoria, ale druga (30‒60 miesięcy), na którą przypada aż 62 proc. wypuszczanych butelek.
Stolica Cavy i Corpinnatu
Corpinnat narodził się w miasteczku Sant Sadurní dʼAnoia. Z Barcelony jedzie się tam 40 minut w kierunku zachodnim. Przy wjeździe napisy informują nas, że wjeżdżamy do „stolicy Cavy”, nad rondami wznoszą się pomniki pieniącej się butelki, a słupki przy ulicach mają kształt korków. Spragnieni bąbelków turyści odwiedzają tu chętnie piwnice Codorníu zbudowane w 1906 roku w stylu art nouveau i historyczną siedzibę Freixeneta z charakterystyczną fasadą wyłożoną kaflami. Wielu z nich nie zdaje sobie sprawy, że są nie tylko w stolicy Cavy, ale i nieformalnej stolicy Corpinnatu.
Siedzibę ma tu dwóch najważniejszych producentów stowarzyszenia – Recaredo i Gramona – a po sąsiedzku wina robi także Sabaté i Coca. O roli tych kluczowych firm świadczy fakt, że na czele stowarzyszenia jeszcze do niedawna stali Xavier Gramona (Gramona) i Ton Mata (Recaredo). Ten pierwszy – postać emblematyczna, jeden z największych orędowników długo starzonych cav – zmarł przedwcześnie na samym początku tegorocznego winobrania.
Recaredo: wierność tradycji
Siedziba Recaredo nie jest tak spektakularna jak ta Freixeneta czy Codorníu. Wejście mieści się przy wąskiej uliczce i jest tak niepozorne jak samo Sant Sadurní dʼAnoia. Nie widać tu turystów wylewających się z autokarów jak przy pobliskiej fabryce czekolady. Ale najważniejsze w Recaredo jest nie to, co na powierzchni, ale to, co pod nią. Imponujące podziemne piwnice firmy są w dużej mierze dziełem jednego człowieka. Josep Mata Capellades na początku był degorżownikiem, ale zamarzyła mu się własna piwnica. Pod swoim domem, używając łopaty i kilofa, samodzielnie wybudował sto lat temu sieć korytarzy i pomieszczeń, które do dzisiaj służą jego potomkom. Swoją firmę nazwał na cześć ojca, Recaredo Maty Figueresa. Stworzył też podwaliny stylu domu, stawiając na szczep xarel·lo, kategorię brut nature i długie dojrzewanie na osadzie.
Recaredo jest dziś dla cavy (w znaczeniu ogólnym) tym, czym Viña Tondonia dla Riojy. Wierność tradycji jest tu prawdziwą obsesją. Wina w historycznych piwnicach dojrzewają nie pod kapslem, ale pod naturalnym korkiem przymocowanym do butelek za pomocą metalowych szczęk. Te usuwane są w czasie degorżowania specjalnymi obcęgami, których kształt praktycznie nie zmienił się od początku XX wieku. Cały proces zajmuje kilka sekund i nie wymaga wymrażania szyjki – osad usuwany jest siłą ciśnienia. Mimo tradycjonalizmu w ostatnich dwóch dekadach zaszło kilka istotnych zmian. Rodzina Mata przeszła na uprawę biodynamiczną i wypuściła na rynek pierwszą cavę z pojedynczej winnicy, w całości zrobioną ze szczepu xarel·lo.
Xarel·lizm
Najlepszym miejscem, by zrozumieć rolę, jaką odmiana ta odgrywa w Corpinnacie i całym Penedès, jest stara, nasadzona w 1940 roku winnica Turó dʼen Mota należąca do Recaredo. Liczy sobie niespełna hektar i leży kilka kilometrów od Sant Sadurní d’Anoia, w kierunku północno-zachodnim. Podłoże jest tu wybitnie wapienne. W bardzo ubogiej w materię organiczną glebie znajdują się m.in. piasek, muł i glina, które nadają jej mulistą strukturę. Kilkanaście rzędów krzewów rośnie na lekkim zboczu, pomiędzy czupryną drzew na szczycie a aleją drzew oliwnych u podnóża. Tak zamknięta struktura sprawia wrażenie precyzyjnego, geometrycznego tworu natury i człowieka, który zdecydowanie wyróżnia się na tle sąsiednich płaskich winnic.
Ton Mata miał 28 lat, kiedy w Turó dʼen Mota po raz pierwszy zebrano grona przeznaczone na jedno z najlepszych win musujących Hiszpanii. Kiedy wino zadebiutowało na rynku, był już przed czterdziestką. To najlepiej obrazuje, jaką rolę przy tworzeniu Turó dʼen Mota odgrywa czas. Sam Mata określa się mianem „xarel·listy”. Podkreśla wyrazistą kwasowość, niskie pH i wysoką zawartość resweratrolu tego szczepu, które przekładają się na wysoki potencjał starzenia. Do wspomnianych przez niego zalet należy także długi cykl wegetacyjny, dobrze wpisujący się klimat śródziemnomorski, oraz odporność na suszę. Do tego spory potencjał gastronomiczny.
Recaredo ma w portfolio aż trzy corpinnaty zrobione w całości lub niemal w całości z xarel·lo. Ale flagowa odmiana Penedès przeżywa właśnie swoje pięć minut nie tylko wśród win musujących. Spośród corpinnatowców spokojne interpretacje robią m.in. Gramona, Recaredo (Celler Credo) i Mas Candí. Spośród innych mistrzów katalońskich bąbli – choćby Pepe Raventós z Raventós i Blanc. Zapytany, czy xarel·lo będzie cieszyć się kiedyś taką reputacją jak albariño lub verdejo, odpowiedział krótko: „Już się nią cieszy, jeśli nie większą”.
Nowy kształt katalońskich bąbli
Rocznica powstania Corpinnatu to dobry moment na pierwsze podsumowania i prognozy dotyczące dalszego rozwoju stowarzyszenia. Na pytanie, czy Corpinnat stanie się kiedyś apelacją, Ton Mata odpowiada, że aspekt prawny nie jest najważniejszy dla jego członków. Podkreśla przy tym, że obecna forma prawna spełnia pokładane w niej nadzieje. Gwarantuje najbardziej rygorystyczne jak dotąd przepisy dotyczące uprawy i produkcji jakościowych win musujących. – Oczywiście, przed nami jeszcze długa droga, ale cieszymy się, że wytrwałością, wysiłkiem wszystkich członków, a przede wszystkim ogromem pracy zespołowej udało się kilka lat temu sprostać niewyobrażalnym wyzwaniom – dodaje. – Współpracujemy ramię w ramię z firmami, które są jednocześnie bezpośrednimi konkurentami na rynku wewnętrznym, co jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia.
Jeśli chodzi o rozpoznawalność marki, Mata wskazuje na niewielkie zasoby, jakimi dysponują corpinnatowcy. W przeciwieństwie do apelacji stowarzyszenie nie może liczyć na znaczące wsparcie na poziomie samorządowym, krajowym czy europejskim. Może jednak zakładać, że rygorystyczne pilnowanie jakości pozwoli z czasem poszerzyć liczbę odbiorców. Dlatego, jeśli rozważane są jakieś zmiany przepisów, dotyczą one raczej ich zaostrzenia niż poluzowania. Przykładem może być wyrzucenie chardonnay i pinot noir poza nawias marki. Mata podkreśla jednak, że na razie to tylko pomysły.
W stowarzyszeniu czy poza nim?
Nie wszyscy producenci należący do czołówki katalońskich bąbelków wierzą, że Corpinnat jest optymalnym rozwiązaniem. Pepe Raventós jest z perspektywy czasu zadowolony, że zdecydował się pozostać poza stowarzyszeniem. – Nigdy nie miałem wątpliwości, czy dołączyć do Corpinnatu. Zostaliśmy poproszeni o bycie w grupie założycielskiej, ale nie utożsamialiśmy się z celami tej marki. Opuściliśmy DO Cava po to, aby podkreślić, że to pochodzenie i filozofia pracy skoncentrowana na uprawie winorośli liczą się najmocniej. Corpinnat urodził się długo po naszym odejściu z apelacji. W obu przypadkach – Cavy i Corpinnatu – uważamy, że określenie pochodzenia jest zbyt szerokie, abstrakcyjne i nieprecyzyjne, a w przypadku Corpinnatu – że brakuje wyraźnej ambicji, by stworzyć prawdziwą apelację i zbudować coś trwałego na przyszłość.
Raventós podkreśla też, że powstanie Corpinnatu mogło spowodować mętlik w głowie konsumentów. – Dla mnie wizja to terytorium, a nie marketing. Uważam, że trzeba stworzyć poważny model terytorialny, wspierany przez administrację publiczną. Lepiej samemu niż w niewłaściwym towarzystwie – konkluduje winiarz. Jego idée fixe jest powstanie apelacji Conca del riu Anoia ze szczegółową mapą winnic, poprzedzone szczegółowymi badaniami.
Raventós nie zdecydował się także dołączyć do konkurencyjnej dla Cavy apelacji Classic Penedès, którą określa jako coś w rodzaju Crémant de Bourgogne. Mówi, że nie chciał zatrzymywać się w połowie drogi. Myślę, że Classic Penedès wkrótce zniknie. Zawsze uważałem, że to półśrodek, a nie prawdziwa zmiana.
Mimo różnic zdań Pepe zwraca uwagę na potrzebę jedności i ubolewa nad podziałami. – Czasami, zamiast postrzegać się jako koledzy, widzimy w sobie konkurentów – mówi.
Wyzwanie
Podobne wrażenie może mieć fan katalońskich bąbelków, który widzi dzisiaj na butelkach różne określenia. Stworzenie Corpinnatu było wyzwaniem nie tylko dla producentów, ale także dla rynku. Mimo to marka zdążyła zadomowić się już w przestrzeni publicznej. W wielu krajach stała się pełnoprawną kategorią winiarską, co widać choćby w przetargach ogłaszanych przez dużych dystrybutorów. Wyniki sprzedaży w 2022, pierwszym postpandemicznym roku, były bardzo dobre. 11 zrzeszonych producentów sprzedało 2,43 miliona butelek, przy czym jedna kosztowała średnio 18,55 euro. Wartość ogólnej sprzedaży wzrosła o 12 proc. Corpinnatowcy liczą jednak na więcej. – Aby nasze wina były pite na masową skalę, pozostaje jeszcze wiele do zrobienia. Ale musimy pamiętać, że nie od razu Rzym zbudowano – konkluduje Ton Mata.