Czy zapomniany region w Aragonii może stać się nową gwiazdą hiszpańskiego winiarstwa? Dzięki panującym tam warunkom i rozsądnej polityce nowych inwestorów – jak najbardziej.
Tekst i zdjęcia: Tomasz Prange-Barczyński
Soczysta, przepojona owocem, o aksamitnych, nienadmiernych taninach i wyrazistej kwasowości. Świetnie potrafi zrównoważyć często dość wysoki alkohol. Pełna nut korzennych, pachnąca raz wiśnią, raz jeżyną, a jednocześnie świetnie oddająca charakter wyjątkowego terroir, nie męcząca podniebienia. Oto, co można powiedzieć o współczesnej garnachy z Calatayud. Być może nigdy w swej historii powstające tu wina nie były tak dobre jak dziś.
W zachodniej Aragonii
Dwudziestotysięczne Calatayud (co czyni je miastem identycznym pod względem wielkości jak np. Wieluń) leży ok. 230 km na północny wschód od Madrytu, na wysokości 530 m n.p.m. Nie pozostaje to bez znaczenia dla miejscowego przemysłu winiarskiego. Otoczone górami, kameralne, budzi sympatię głównie dzięki barom przy zacienionej platanami Paseo Cortes de Aragón, pełnym mieszkańców, a nie turystów. Ani ładne, ani brzydkie, z kilkoma intrygującymi zabytkami i odrębną dzielnicą żydowską, stanowiącą labirynt ciasnych, nisko zabudowanych uliczek przyklejonych do okalającego centro wzgórza. Nazwa miasta pochodzi od arabskiego terminu qal’at Ayyub, czyli forteca Ayyuba. Bo też Calatayud szczyci się dobrą historyczną koegzystencją kultur chrześcijańskiej, arabskiej i żydowskiej (co nie zmienia postaci rzeczy, że Maurów z Aragonii wyparto, a Żydów wygnano).



Jeszcze niedawno winnice DO Calatayud zajmowały aż 25 tysięcy hektarów. Co z tego, skoro większość stanowiła własność członków miejscowych kooperatyw nastawionych na produkcję dużych ilości niekoniecznie jakościowych win. Gdy świat przestał potrzebować wielkiego wolumenu taniej garnachy, miejscowe rolnictwo musiało zmienić profil. Większość spółdzielni padła, a olbrzymia część winnic została wykarczowana. Z pożytkiem dla regionu. Na miejscu dawnych plennych winogradów rolnicy sadzili migdałowce, śliwy, drzewa brzoskwiniowe, a nawet siali zboże. Winnic zostało raptem 3000 ha – rozczłonkowanych, podzielonych na setki małych, liczących nierzadko mniej niż 1 ha parceli. Rosną w nich wartościowe stare krzewy garnachy liczące zwykle powyżej 40 lat, głęboko zakorzenione w łupkowej glebie uformowanej grubo ponad 400 mln lat temu. W dodatku w bardzo zróżnicowanym dziś biologicznie ekosystemie.

Obecnie w Calatayud funkcjonuje zaledwie tuzin winiarni, z czego dwie, trzy za chwilę padną, jak twierdzi Sébastien Richard, odpowiedzialny za eksport w winiarni Raíces Ibéricas. Interesująca jest za to pozostała dziesiątka. Regionem zainteresowali się już Masters of Wine. Szkot, Norrel Robertson, mieszka tu od 2003 roku i robi wina we własnej winiarni El Escocés Volante. Hiszpański MW Fernando Mora razem z przyjacielem Marió Lopezem prowadzą ambitny projekt Cuevas de Arom. Najpoważniejszym dziś graczem w regionie pozostaje jednak wspomniana Raíces Ibéricas.
Nomadzi z Flamandów
Firmę założył Mark Schiettekat, Belg, który od początku lat 80. ubiegłego stulecia para się handlem winem. W kolejnej dekadzie postanowił je również produkować, z początku z gron kupowanych u lokalnych farmerów, nie posiadał bowiem własnej przetwórni. W 1998 roku powstała pierwsza kolekcja dwudziestu jednoodmianowych win z piętnastu różnych regionów Hiszpanii. Projekt odniósł sukces, a to skłoniło Marka do stworzenia pierwszej własnej winiarni, Sierra Norte, w najwyższych partiach DO Utiel-Requena, w Camporobbles. Skupił się tu na miejscowym bobalu. W 2011 przyszła kolej na La Rodę w La Manchy, rok później na Jumillę i monastrella. Projekty Calderón opodal Walencji oraz produkcja cavy rozpoczęły się cztery lata później. W końcu, w 2020 roku przybył do Calatayud.
Schiettekat nie budował nowej winiarni. Kupił jedną z podupadłych kooperatyw w Maluendzie, odnowił ją i doposażył. Najważniejsza jest jednak ziemia. Raíces stali się właścicielami kilkudziesięciu maleńkich parceli o różnej ekspozycji, różnych glebach i wysokości nad poziomem morza. Z kolejnych kilkudziesięciu kontraktują owoce. Od dwóch lat podróżują po regionie w poszukiwaniu następnych wartościowych działek, które można by kupić albo wynająć. Ziemia jest tu wciąż tania, owoce – jeszcze tańsze. Chcąc skłonić do pozostania w regionie miejscowych, dla których uprawa winorośli była do niedawna zwyczajnie nieopłacalna, dwukrotnie podnieśli cenę skupu gron – z 70 centów do półtora euro. Taka praktyka przynosi efekty.
– Po ponownym otwarciu winiarni w Maluendzie zauważyliśmy, że na placu przed dawną kooperatywą w określonych porach dnia zbierali się ludzie – opowiada Sébastien. – Nie wchodzili do środka, stali w grupkach, gadali. Wkrótce zrozumieliśmy, że przywróciliśmy im po prostu dawne miejsce spotkań, miasteczkową agorę – dodaje Richard. Stworzenie warunków do życia, nie tylko ekonomicznych, ale i społecznych, jest w regionie bardzo ważne. Rozrzucone między winnicami wioski są niewielkie, liczą zwykle od 80 do 120 mieszkańców. W Castejón, od którego zaczerpnięto nazwę jednego z win Raíces – mieszkają zaledwie 24 osoby.


– Wszystko to przypomina Priorat sprzed kilkudziesięciu lat – ocenia Sébastien, przypominając historię katalońskiego regionu, który z niebytu został wskrzeszony przez grupę entuzjastów: genialnych winiarzy, ale też zapalonych społeczników.
DO Calatayud: terroir dla garnachy
W Raíces lubią powtarzać, że Aragonia jest prawdziwą ojczyzną garnachy, która stąd miała rozprzestrzenić się na cały obszar północno-zachodnich brzegów Morza Śródziemnego z Sardynią włącznie. Warunki w DO Calatayud są rzeczywiście doskonałe. Region jest górzysty, w wielu miejscach urozmaicony dramatycznymi kalankami, zdominowany przez łupki. Winnice rosną jednak najczęściej na relatywnie łagodnych zboczach. Niewielkie, jak wspominałem, parcele leżą między 650, a 1000 m n.p.m. i mają różną, niekiedy nawet północno-zachodnią ekspozycję. To pomaga w uzyskaniu różnorodnych, uzupełniających się wzajemnie win bazowych, które w Raíces Ibéricas winifikowane są osobno.
Schiettekat marzy o zaprowadzeniu tu burgundzkiego systemu klasyfikacji, w którym oprócz win z owoców z całej apelacji znajdzie się miejsce na poziom village, a w przyszłości także na pojedyncze cru. W Raíces już istnieje linia Las Pizarras, w której powstają cztery osobne wina z poszczególnych lokalizacji: Castejón, Acered, Alarba i Las Lomas. Ich jakość pokazuje, że garnacha ma się w Calatayud świetnie. Najważniejsze zaś, że także większość pozostałych winiarzy w regionie wyznaje podobną filozofię co Belg. Można zatem wierzyć, że w przeciwieństwie do wielu zapomnianych gwiazd hiszpańskiego winiarstwa, które dwie dekady temu, niemal co roku objawiały się na firmamencie, by zniknąć przy okazji pierwszych symptomów ekonomicznego kryzysu (by wspomnieć choćby nieodległe, leżące także w Aragonii Somontano), Calatayud może zatem na stałe zapisać się w naszej pamięci. Jest tu w końcu znakomite terroir, doskonała, rozpoznawalna i perspektywiczna odmiana wiodąca i wreszcie, co nie pozostaje bez znaczenia, są tu także pieniądze.


Raíces Ibéricas: degustacja win
93 Raíces Ibéricas, Calatayud, Las Pizarras Viña Castejón 2023

Mineralne, skalne wino o aromacie kamienia, smażonych wiśni, suszonej śliwki, ale też bardzo świeże. Na podniebieniu świetnie ułożone, harmonijne, nasycone owocem, o lekkiej delikatnej strukturze, wyraziste, czyste i skalne. Przy tym znakomicie kwasowe, doskonale skrywające niemały alkohol, subtelne, z lekko warzywnym akcentem w finale. Zachowując wszelkie proporcje – ze wszystkich Pizarras Castejón ma najbardziej „pinotowy” charakter. (ok. 17 euro)
92 Raíces Ibéricas, Calatayud, Las Pizarras Viña Alarba 2021

Bogaty, leśno-wiśniowy, czysty aromat. Wino o aksamitnych, wygładzonych, miękkich taninach; soczyste, pełne owocu. Bardzo harmonijne, o dobrze zrównoważonym alkoholu, ładnie kwasowe. Przyjemnie zbudowane, bez nadmiernej koncentracji, krągłe i hedonistycznie smaczne, a przy tym bardzo eleganckie. (81 zł)
92 Raíces Ibéricas, Calatayud, Las Pizarras Viña Las Lomas 2021

Wyraźnie mineralne, lekko pieprzne, pikantne, wciąż jednak bardzo owocowe wino z subtelnie kamiennym akcentem. Doskonale zbudowane, bardzo soczyste, ze smukłym garbnikiem. Napięte, strukturalne, świetnie kwasowe i harmonijne. Dojrzałe, a przy tym, podobnie jak poprzednicy, z całkiem sporym potencjałem dojrzewania. (180 zł)
91 Raíces Ibéricas, Calatayud, Las Pizarras Viña Acered 2022

Najbardziej ze wszystkich Pizarras skoncentrowane, dość gęste, wręcz lekko konfiturowe, ale nadal utrzymujące mnóstwo świeżości, relatywnie miękkie wino. Na podniebieniu gładkie, z nutami leśnych owoców (jeżyny), świetnie kwasowe, soczyste i długie. Garbnika tu sporo, jak na garnachę, a przecież warto pamiętać, że nie jest to najbardziej taniczna odmiana na świecie. Długie, choć z wyczuwalnym nieco w końcówce alkoholem, dlatego warto podawać je w temperaturze nie wyższej niż 16-18°C. (91 zł)
O garnachy / grenache pisaliśmy też z okazji jej święta, które odbywa się w trzeci piątek września.
Wina Las Pizarras Raíces Ibéricas (te, przy których opisach widnieją ceny podane w złotówkach) sprowadza do Polski Robert Mielżyński. Zdjęcia butelek: Raíces Ibéricas.