Skip to content Skip to footer

Barolo: nie dla winnic, tak dla lasu

Zamiast kolejnych rzędów winorośli na północnych zboczach wzgórz Langhe trzeba sadzić lasy – twierdzi rodzina Farinetti, właściciele winiarni Fontanafredda, ważnego i dużego producenta barolo. Tym samym Fontanafredda wsparła kilkudziesięciu innych winiarzy z Barolo i Barbaresco, którzy sprzeciwili się pomysłom konsorcjum.
Tekst i zdjęcia: Tomasz Prange-Barczyński

Mimo swej sławy, DOCG Barolo należy do najbardziej reakcyjnych włoskich apelacji, jeśli chodzi o różnorodność biologiczną i ekologiczną uprawę winnic, nie wspominając o biodynamice. Słynne wzgórza na południe od Alby to w praktyce monokultura winorośli. Inne rośliny znajdują miejsce tylko na obszarach gdzie (jak wydawało się do niedawna) nie da się sadzić winnej latorośli. Czyli w głębokich zacienionych dolinach albo na stokach o północnej ekspozycji. Ostatnio okazało się jednak, że są producenci, którzy i te ostatnie chętnie przeznaczyliby na winnice. Dzieje się tak nie tylko ze względu na ocieplający się klimat. Także z uwagi na wciąż zwyżkujące ceny i duży pobyt na barolo. Z inicjatywą taką, wspieraną przez część winiarzy, wystąpiło ostatnio Consorzio di Tutela Barolo Barbaresco Alba Langhe e Dogliani.

List protestacyjny

Pomysł został poddany krytyce przez 38 producentów, którzy wystosowali do konsorcjum list protestacyjny. W grupie znaleźli się zarazem szanowani weterani z Langhe, jak i młodzi. – Żadnego nebbiolo na północnych stokach! – napisali w oświadczeniu. Tuż przed świętami wielkanocnymi wsparła ich rodzina Farinetti. Właściciele Fontanafreddy opublikowali manifest „Bosco Vigna”. Nie tylko sprzeciwiają się w nim sadzeniu kolejnych winnic. Deklarują również chęć posadzenia nowego lasu liczącego 150 drzew i innych roślin, zarówno autochtonicznych, jak i pochodzących z innych stref. Wszystko dla zwiększenia różnorodności biologicznej, której w Langhe zwyczajnie brakuje.

Zdaniem Farinettich pomysł z północnymi siedliskami wydaje się karkołomny z wielu względów. Po pierwsze, to jedyna część wzgórz w DOCG Barolo i Barbaresco, gdzie grona nie były w stanie dojrzeć, więc zamiast winnic rosły tam i tak nieliczne w regionie lasy. Nowe uprawy mogłyby im zagrozić. Po drugie, 2023 pokazał, że w wilgotnym roczniku winogrodnicy muszą zmagać się z chorobami grzybowymi, takimi jak mączniak. Na północnych stokach zagrożenie byłoby jeszcze większe. Zarówno Fontanafredda i pozostali protestujący apelują o prowadzenie badań dotyczących zmian klimatycznych, a nie podejmowanie pochopnych decyzji. Farinetti uprawiają 120 hektarów na wysokości od 250 do 420 m n.p.m. w gminach Serralunga d’Alba, Barolo, Diano d’Alba, Dogliani, Farigliano, Alba i Rodello. Jako nieliczni zachowali na swoim terenie 12-hektarowy las. – Dzięki temu zwiększamy bioróżnorodność roślin i zwierząt, co ma wpływ na ekologiczne prowadzenie naszych winnic – przypominają włodarze Fontanafredda.

Konserwatyzm w winnicy

W liczącym zaledwie 2057 ha Barolo i raptem 712 ha Barbaresco uprawę ekologiczną wprowadziło zaledwie kilka procent winogrodników. W rozmowie z „Fermentem” w 2019 roku, Enrico Rivetto, jak dotąd jedyny certyfikowany producent biodynamiczny w Barolo bardzo krytycznie mówił o swoich sąsiadach: Dlaczego mieszkańcy Langhe nie chcą nic zmieniać? Bo nie potrzebują! To konserwatywni katolicy, narodowcy – znacie w Polsce ten typ doskonale. Po co mam cokolwiek zmieniać? To ryzykowne. A poza tym są przecież bogaci, sprzedaż idzie dobrze, wysyłają swoje wina do Nowego Jorku, ich drużyna wygrywa – po cholerę cokolwiek zmieniać? To kwestia kultury. I ekologii.

Kiedy w poprzedniej dekadzie Rivetto poświęcił ok. 1 ha swych winnic i posadził tam inne rośliny sąsiedzi pukali się w czoło. Pięć lat później, w styczniu 2024 roku wciąż nie widział wielkich zmian. Wśród protagonistów ekologicznych zmian w Barolo widzi wśród dużych producentów jedynie Fontanafreddę. Jest też kilku małych ambitnych winiarzy, którzy rozumieją problem.

Enrico Rivetto

We wspomnianym wywiadzie dla „Fermentu” Rivetto stwierdził, że by nawrócić producentów z Barolo na zrównoważoną i bioróżnorodną uprawę ekologiczną musiałaby przyjść biblijna szarańcza i zniszczyć winnice do zera. Na szczęście rosnące grono winiarzy protestujących wobec wykorzystywaniu północnych stoków daje nadzieję, że takie szalone inicjatywy paradoksalnie mogą przyczynić się do przebudzenia regionu.

Źródła: Gambero Rosso, Italia a Tavola, własne

Czy masz ukończone 18 lat?

Ta strona przeznaczona jest tylko dla osób pełnoletnich.

Wchodząc na stronę akceptujesz naszą Politykę prywatności.