Skip to content Skip to footer

Winny Express: pociągiem na Morawy

Specjalny pociąg wiozący turystów na imprezę winobraniową odbywającą się w morawskich Valticach jest tak długi, że bez problemu mógłby trafić do Księgi rekordów Guinnessa.
Tekst i zdjęcia: Maciej Nowicki

O winnych pociągach mówi się od dłuższego czasu. W Polsce mamy „Pociąg do wina” ruszający w trasę pod koniec sierpnia każdego roku wraz z enoturystami odwiedzającymi Międzynarodowe Dni Wina w Jaśle.

Z kolei najpopularniejszym polskim wydarzeniem mającym w nazwie winobranie jest impreza odbywająca się w Zielonej Górze (relację z tegorocznej znajdziecie tutaj). Nazwa ta ma jednak wyłącznie historyczny, tradycyjny charakter, nie jest świętem zbiorów jako takich. Te bowiem rozpoczynają się – jak w tym roku –  albo jeszcze w trakcie tego tygodniowego festiwalu, albo już po jego zakończeniu. Świętowanie tegorocznych zbiorów dużo mocniej akcentowane jest więc na Święcie Młodego Wina w Sandomierzu, to jednak odbywa się z kolei dopiero w połowie listopada (w tym roku to 15-17 listopada) i służy prezentacji pierwszych prób nowego rocznika.

Okazuje się jednak, że pociąg do wina i winobranie da się połączyć w jedną całość.

Jeden z historycznych wagonów

Od czegoś trzeba zacząć

O „Winnym Expresie” usłyszałem po raz pierwszy rok temu, gdy na jego pokład zaprosił mnie główny organizator ze strony polskiej – Marcin Lipski, prezes Cieszyńskiego Szlaku Wina i właściciel położonej niedaleko Cieszyna, winnicy Château Kończyce Wielkie. Ta ostatnia dopiero przygotowuje się do rynkowego debiutu, a pierwsze oficjalne zbiory planowane są na przyszły rok. Dwanaście miesięcy temu nie udało mi się skorzystać z tego połączenia, toteż z tym większą chęcią zrobiłem to w tym roku. Tym bardziej, że byłem niezwykle ciekaw tej inicjatywy.

Okazało się, że źródło pomysłu było zdecydowanie transgraniczne, a zainteresowanie takim przejazdem istniało zarówno po polskiej, jak i po czeskiej stronie. Za realizacją stały wspomniany już Cieszyński Szlak Wina oraz Śląskie Stowarzyszenie Kolejowe, zapewniające transport. Dodajmy: transport dość niezwykły. O ile cały skład ciągnie nowoczesna lokomotywa (a nawet dwie, część trasy przebiega bowiem po niezelektryfikowanym odcinku), to same wagony mają już historyczny charakter i pochodzą z dawnego taboru kolei czeskich.

Kierunek winiarskiego wyjazdu wydawał się oczywisty. Winobranie w Valticach to jedno z największych i najpopularniejszych tego typu wydarzeń nie tylko na Morawach, ale i w całej Republice Czeskiej. Dodatkowo na co dzień pokonanie takiej trasy jest zwyczajnie niemożliwe – bezpośrednie połączenie nie istnieje, a chcąc dostać się tam z granicy kraju, trzeba przesiąść się minimum trzykrotnie. Nic więc dziwnego, że pomysł od początku wzbudzał duże zainteresowanie.

Świt na dworcu w Czeskim Cieszynie

Cieszyn Czeski, a jednak polski

Już inauguracyjny przejazd w 2022 roku przyciągnął ponad 250 pasażerów. Rok później ich liczba wzrosła dwukrotnie. Z kilku wagonów, skład rozrósł się do ponad dziesięciu; rok temu wywołało to zresztą niespodziewane konsekwencje. Tak długi pociąg zdecydowanie przewyższał możliwości maleńkiego dworca miejskiego w Valticach, a w konsekwencji zablokował też przejazd pobliską drogą krajową. W tym roku skierowano go już na nieco dalej położony dworzec towarowy.

Według posiadanych przez organizatora informacji, liczący 13 wagonów ponad trzystumetrowy skład jest najdłuższym w Europie winnym pociągiem i gdyby nie zbyt wysokie (na razie) koszty zgłoszenia takiego wpisu, już dawno znalazłby się w Księdze Rekordów Guinnessa. 800 sprzedanych biletów trafiło w dużej części do turystów z Polski (byli wśród nich goście z Krakowa, Poznania, Warszawy czy Trójmiasta), choć na kilku przystankach już za granicą dosiadła się także spora grupa Czechów. Całkowity czas przejazdu do Valtic wynosił mniej więcej trzy i pół godziny.

Liczy się cel

Gdyby pokusić się o porównanie naszego jasielskiego pociągu z tym do Valtic, największą różnicą byłby zapewne sam charakter przejazdu. W przypadku polskiej wersji, dla wielu uczestników kluczowe są wydarzenia zaplanowane podczas samej trasy, przede wszystkim komentowana degustacja polskich win. W przypadku „Winnego Expressu” już sam jego rozmiar mocno utrudnia logistykę. Dlatego też na razie pasażerowie mogą degustować wina indywidualnie. Można w tym celu wykorzystać własne zapasy (na tegorocznej trasie do Valtic na pokładzie obecnych było sporo polskich win, m.in. z położonej niedaleko Cieszyna Winnicy Smuga) albo kupować wina od drużyny konduktorskiej (tu oferta jest czeska i obejmuje raczej popularne etykiety, jak choćby musujące Bohemia Sekt).

Nie zabrakło muzyki na żywo (rok temu grały wręcz trzy zespoły), choć mam wrażenie, że przynajmniej część pasażerów w obliczu całodniowych atrakcji, starała się przede wszystkim wyspać. Na uznanie zasługuje bardzo sprawna obsługa ze strony przewoźnika, która zadbała między innymi o to, by po dotarciu na miejsce wszyscy pasażerowie wagonów wysiedli z nich w bezpieczny sposób. Pociąg przez cały dzień oczekiwał na gości, by wraz z nimi wieczorem ruszyć w drogę powrotną. Co ciekawe, oprócz pełnego biletu, obejmującego także wejście na Winobranie czy zniżki na zakup wina u niektórych producentów, można było także zakupić bilet wyłącznie na sam przejazd i resztę pobytu realizować według uznania. Ja akurat, rzecz jasna, nie skorzystałem z tej możliwości.

Bez burčáka ani rusz!

Hej Valtice!

To morawskie miasteczko jest jedną z winiarskich stolic regionu. Odwiedzałem je już kilkakrotnie. Wielu z naszych Czytelników zna z pewnością tamtejszy zamek czy mieszczący się w jego podziemiach Salon Win Republiki Czeskiej; istnieje także możliwość zwiedzania podziemnej części miasteczka, czyli imponującego labiryntu piwnic winiarskich. Oczywiście Valtice to także siedziba jednego z największych producentów wina w kraju – Château Valtice – choć mam wrażenie, że na szczęście niespecjalnie dominującego w tamtejszym krajobrazie, w okolicy działają bowiem dziesiątki innych, mniejszych i większych producentów.

Podczas Winobrania nie zabrakło winiarskiego korowodu, który z kilkoma dłuższymi przystankami dość długo okrążał miasteczko. Sporą część jego uczestników stanowili uczniowie miejscowej szkoły winiarskiej. Był kultowy burčák, czyli niedawno wyciśnięty, częściowo sfermentowany moszcz z winogron. W czeskich realiach, inaczej niż w Polsce, możliwość zakupu burčáka na każdym winiarskim stoisku jest czymś naturalnym, ba, nawet obowiązkowym. Cóż, może i my kiedyś doczekamy się zmiany także i w tej kwestii.

Teren całej imprezy był ogrodzony i zamknięty, a wejście nań możliwe było tylko po zakupieniu biletu (jak wspomniałem, pasażerowie pociągu, którzy zakupili pełny bilet, mieli to wejście zagwarantowane). Ten zabieg służył – i słusznie – przede wszystkim celom porządkowym; zarówno kieliszki, jak i degustacyjne próbki były bowiem niewysoko, ale jednak oddzielnie płatne. To sprawiało też, że cała impreza przebiegała nad wyraz spokojnie.

Valtickie podziemia robią wrażenie!

Pozytywne zaskoczenia

Na wydarzeniach tego rodzaju najbardziej lubię spotkania z winiarzami. Dla autochtonów winnice czy nazwiska winiarzy są zapewne oczywiste, jednak dla gości stanowią nowość. Nie są to bowiem producenci, których spotkać możemy na dużych festiwalach winiarskich, a już na pewno nie na tych poza granicami kraju, co przyznawała zresztą większość obecnych. Absolutnie nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia z wątpliwym poziomem jakości. Oczywiście, w kilku przypadkach wina (jak i ich etykiety) były mocno oldskulowe, by nie rzec: banalne.

W większej jednak części w imprezie brali udział po prostu mniejsi producenci, którzy większość sprzedaży realizują w warunkach lokalnych, regionalnych lub maksymalnie krajowych i szersza promocja nie jest im zwyczajnie potrzebna. Niezależnie od tego widać jednak chęć dostosowywania się do potrzeb rynku. W ofercie obecnych jest coraz więcej win wytrawnych, często dłużej dojrzewających na osadzie, co także podkreślane jest na etykietach (tu też nastąpiła rewolucja estetyczna!). Wprawdzie wciąż nie brakuje win w nowym stylu i kiepskim opakowaniu, albo świetnych etykiet kryjących kiepskie wino, jednak zmiany, jakie nastąpiły w ciągu ostatnich kilku lat są widoczne na pierwszy rzut oka.

Nie mogłem sobie odmówić przedstawienia Czytelnikom Fermentu szóstki win, które tego dnia zapamiętałem najlepiej. Nie zabraknie odmian winorośli, które dobrze znamy z polskiego podwórka.

87 Muscaris 2023, Vinarstvi Amonit

Od razu przy okazji pierwszego wina nadmienię, że rocznik 2023 był na Morawach równie udany i dojrzały jak w Polsce. Sprawia to, że większość białych win wytrawnych ma solidną budowę i zawartość alkoholu w granicach 13 proc. Kluczem było więc zadbanie o odpowiedni balans. W przypadku tego wina udało się to znakomicie. Mamy tu do czynienia z lubianym przeze mnie, całkowicie wytrawnym wydaniem tej odmiany. Nie brakuje wyraźnych, muszkatowo-różanych aromatów, jest też sporo dojrzałej moreli i jabłka oraz lekko pikantny finisz. Znakomita równowaga!

88 Hibernal 2023, Vinarstvi Dvoracek

W polskim winiarstwie znaczenie hibernala zmniejsza się na korzyść innych aromatycznych odmian winorośli (przykładem niech będzie muscaris), jednak szczep ten w Czechach i na Morawach wciąż trzyma się mocno. Tamtejsi producenci mają do niego wyjątkowo dobrą rękę, co potwierdza opisywany przykład. Nagrodzony złotym medalem na jednym z konkursów winiarskich Hibernal 2023 zdecydowanie godny jest tego wyróżnienia. Ma znakomitą strukturę, pełny jest cytrusowo-pokrzywowych niuansów, nie brakuje mu też dobrej kwasowości i wyraźnego ziołowego finiszu.

87 Palava 2023, Vinarstvi Hrozinek

O ile skromna na razie polska reprezentacja (Piwnice Półtorak, Winnica Niemczańska) postawiła na wytrawne wydanie tej odmiany winorośli, to jednak jej czesko-słowacki matecznik od lat wierny jest wersjom słodkim. Tym większą ciekawostką było dla mnie to wino – mocniej stojące po wytrawnej stronie mocy. Wprawdzie umiejętne podbite jest odrobiną (dosłownie) cukru resztkowego, co przekłada się na dobrą bazę całości, jednak relatywnie wysoka kwasowość nie pozostawia wątpliwości, z jakim stylem mamy do czynienia. Zdecydowanie aromatyczny, wyraźnie różany bukiet oraz cytrusowo-pikantny smak (wręcz ocierający się o biały pieprz) sprawiają, że wino świetnie spisze się też w licznych gastronomicznych połączeniach.

87 Veltinske Zelene 2023, Gazan Winery

Grüner veltliner, który spodobałby się także fanom austriackich win z tej odmiany. Wino bardzo soczyste, z wyraźnym cytrusowo-jabłkowym przesłaniem oraz pieprzno-ziołowym zakończeniem. Bez fałszywego dźwięku, z każdą nutą na swoim miejscu. Dodatkowo z solidnym potencjałem na dalsze dojrzewanie.

87 Rulandske Sede 2023, Vinarstvi Kohut

Z pewnością trudno przeoczyć także tę etykietę, nawiązującą do nazwy samej winiarni. Spróbowałem tutaj kilku udanych win, przez pewien czas wydawało mi się, że znowu winem wartym wyróżnienia będzie tu grüner veltliner, ostatecznie jednak palma pierwszeństwa trafia do wina z odmiany rulandske sede, czyli pinot gris. Często młode wina z tego szczepu bywają wyjątkowo mało aromatyczne, a całość – boleśnie anonimowa. W tym przypadku jest inaczej. Dzięki decyzji o pozostawieniu w winie odrobiny cukru resztkowego, jest ono zdecydowanie bardziej aromatyczne. Dominują nuty gruszki, jabłka, jest też trochę akcentów łąkowych i pestkowych. Do tego przyjemny oleisto-kwiatowy finisz. Ma papiery na dalszy rozwój!

90 Veltinske Zelene 2019, Vinarstvi Buriankovi

Przepraszam wszystkich, którzy czekali na czerwone wino. Pozostały one daleko w tyle za próbowanymi bielami, a najlepiej pokazuje to ostatnia rekomendacja. To wino zrobiło na mnie największe wrażenie, pokazując przy okazji, jak duży potencjał dojrzewania ma veltlinske zelene. Dwanaście miesięcy w dębowych beczkach i pięć lat na karku przełożyło się w 2024 roku na wyraźne nuty naftowe wsparte dojrzałym cytrusem, ziołami i wciąż wyczuwalnymi, oddębowymi akcentami. Do tego imponująca, lekko oleista struktura i równoważąca wszystkie te doznania cytrusowa kwasowość. Wino nadal nie powiedziało ostatniego słowa.

Tuż przed 20:00 jeszcze weselszy (choć wciąż w granicach kontroli) „Winny Express” ruszył w drogę powrotną do Czeskiego Cieszyna. Nie będzie zaskoczeniem, jeśli napiszę, że organizatorzy już dziś przygotowują się do przyszłorocznej edycji, która powinna odbyć na początku października 2025 roku. Być może po raz pierwszy uda się też zaproponować program na piątkowy wieczór, tak by już wtedy zagospodarować turystów zjeżdżających do Cieszyna i Czeskiego Cieszyna na wcześniejszy nocleg. Wszystkie informacje znaleźć będzie można na stronie internetowej „Winnego Expressu”.

Czy masz ukończone 18 lat?

Ta strona przeznaczona jest tylko dla osób pełnoletnich.

Wchodząc na stronę akceptujesz naszą Politykę prywatności.