Skip to content Skip to footer

Pociąg do Wina: wersja 2.0

fot. Andrzej Wojnar

Rodzima enoturystyka rozwija się w rekordowym tempie. Jednak pociąg oferujący degustację polskich win na pokładzie mamy tylko jeden. Za to jaki!
Maciej Nowicki

Punktem wyjścia tego tekstu musi być jednak smutna konstatacja, że Polska wciąż pozostaje jedynym krajem w Europie, gdzie w wagonach restauracyjnych (poza niewielką ilością tych w połączeniach międzynarodowych) nie ma sprzedaży wina. Choć sprzedaż „małpek” rośnie na potęgę, a na rynek trafił właśnie alkohol w saszetkach do złudzenia przypominających musy owocowe, to właśnie wino w menu Warsu wciąż uznawane jest za jedno z największych zagrożeń dla społeczeństwa. Tymczasem, wierząc, że zmiana w tej kwestii nastąpi w miarę szybko, pozostaje nam cieszyć się faktem, że mamy Pociąg do Wina.

fot. Andrzej Woynar

Jedynak

„Sprawców” było dwóch. Pierwszym był Adam Filar, kolejarz i społecznik z portalu Kolej na Jasło, któremu pomysł specjalnego pociągu, dowożącego enoturystów na sierpniowe Międzynarodowe Dni Wina w Jaśle, od dawna chodził po głowie. Drugim – tamtejsze Jasielskie Stowarzyszenie Winiarzy, które pomysł podchwyciło i rozpoczęło jego realizację.

fot. Andrzej Woynar

Idea była prosta i złożona zarazem. Specjalnie wynajęty od Kolei Małopolskich skład (a więc „wyjęty” z absurdalnych przepisów prawa), dostarczyć miał wszystkich zainteresowanych przejazdem z Krakowa do Jasła w sobotni poranek, a wieczorem zabrać ich w drogę powrotną. W całej podróży, trwającej mniej więcej trzy godziny (w jedną stronę), pasażerom towarzyszyć miały polskie wina serwowane przez specjalną ekipę, w skład której wchodzili przedstawiciele Stowarzyszenia, sommelierzy i pasjonaci wina – zwykle z krakowskiej sceny gastronomicznej. Już na papierze brzmiało to atrakcyjnie, nic więc dziwnego, że pociąg z miejsca stał się hitem. Ekspresowa sprzedaż kompletu premierowych biletów (także w kolejnym roku) sprawiła, że z czasem przejazdy realizowano już większymi jednostkami, czy raczej – trzymając się fachowej terminologii – elektrycznymi zespołami trakcyjnymi.

fot. Andrzej Woynar

Bolączki

Pięć dotychczasowych przejazdów (w 2020 roku pociąg odwołano z powodu pandemicznych obostrzeń) cieszyło się niezwykłym powodzeniem. Sam zresztą miałem okazję dwukrotnie wcielić się w rolę pasażera. Cały czas miałem, niestety, wrażenie, że sukces debiutu sprawił, iż przedsięwzięcie dość szybko spoczęło na laurach. Owszem, nikt nie mógł narzekać na brak wina,  szybko okazało się to jednak jedynym atutem. Być może nawet atutem zbyt mocnym, sądząc po stanie niektórych pasażerów wysiadających na dworcu w Jaśle. Pociąg do wina stał się – mówiąc brzydko – pociągiem do picia.

Jakość i ewentualne walory edukacyjne zeszły na dalszy plan, wina serwowane były w sposób całkowicie przypadkowy (w jednej parze dostać można było i wytrawne, i półsłodkie), w dodatku, poza jednym wyjątkiem, wszystkie były boleśnie ciepłe. Serwująca je obsługa zwykle udzielała raczej szczątkowych informacji na ich temat, przez długi czas nie rozwiązano też kwestii pozbywania się wina w inny sposób niż, no cóż, wypijanie go. Nic więc dziwnego, że do historii przeszły zdjęcia cieknących śmietniczków przy fotelach, do których część pasażerów po prostu wylewała zawartość kieliszków.

W żaden sposób nie rozwiązywano też opieki nad składem powrotnym i to właśnie zeszłoroczne wydarzenia, które miały wtedy miejsce (litościwie pominę szczegóły), sprawiły, że Jasielskie Stowarzyszenie Winiarzy postanowiło dokonać głębokiego resetu i przygotować ofertę w zupełnie nowym stylu.

fot. Andrzej Woynar

Wersja 2.0

Zmiany zaczęły się od spraw podstawowych. Od początku pociąg kursował pod nazwą „Koleją Winne Klimaty”, tyleż poetycką (nawiązującą także do hasła promocyjnego gospodarza samego festiwalu: Jasło Winne Klimaty), co dla sporej grupy osób kompletnie niezrozumiałą. Dlatego w 2024 roku ruszył w trasę pod dotychczas nieoficjalnym, a teraz wreszcie formalnym określeniem: Pociąg do Wina.

Sekretarz Stowarzyszenia, Barbara Szczęch-Nasiadka (w drugim życiu – Winnica Sztukówka), zajmująca się organizacją pociągu, wprowadziła też szereg innych zmian. W zestawach dla pasażerów zamiast znanej z poprzednich lat tony niepotrzebnej makulatury ulotkowej, znalazły się jakże konieczne przekąski. Były i sery (Gospodarstwo Ekologiczne Figa Waldemara i Tomasza Maziejuków), i oliwki (Ser jest Ser), i świeża focaccia oraz krakersy (krakowska Piekarnia Poranna). Zadebiutował też nowy kieliszek do wina – więcej o nim w relacji z Dni Wina w Jaśle, którą zamieścimy wkrótce. Każdy z enoturystów otrzymał też kubeczek, mogący pełnić funkcję spluwaczki. Wierzę, że w przyszłości zastąpi go profesjonalne naczynko, coraz częściej widywane na rozmaitych degustacjach.

Logistyka to podstawa

Organizację przejazdu od strony merytorycznej Stowarzyszenie powierzyło Michałowi Sobieszukowi (portal Ministerstwo Polskiego Wina) oraz mojej skromnej osobie. Obaj mieliśmy już wcześniej okazję uczestniczyć w tych przejazdach, a zbieżne wnioski pozwoliły nam na przygotowanie takiej degustacji, jakiej wszyscy mogliby oczekiwać.

Wybór win nie był łatwym zadaniem. Specyfiką Pociągu do Wina jest bowiem serwowanie win nadesłanych na Konkurs Win w Jaśle i nie wykorzystanych w jego trakcie. To zwykle dwie dodatkowe butelki z każdej etykiety, co oznacza, że każda grupa mniej więcej trzydziestu pasażerów otrzymuje inne wino. Dlatego musieliśmy zmienić logistykę.

Wina podzielone zostały na sześć setów degustacyjnych, oddających charakter każdej grupy: najwytrawniejsze, soczyste, półwytrawne, różowe, czerwone i słodkie. Uwzględniając czas przejazdu, każdy z pasażerów otrzymywał degustacyjną zawartość co 20 minut, a taki rytm wymagał oczywiście doświadczonej „drużyny konduktorskiej”. W jej skład weszły osoby, które z takim zadaniem musiały sobie świetnie poradzić: Patrycja Krauze (Dzikie Wino), Magdalena Kubiaczyk (Pierwszy Serwis), Magdalena Gatlik (Restaurant Week Kraków), Szymon Gatlik (Kraków Food and Travel), Kuba Janicki (Ferment), Tomasz Kosiński (Opus B, kiedyś wine bar Chabry z Poligonu), Mateusz Gałka (sommelier, Bachleda Luxury Hotel Kraków) oraz Krzysztof Królczyk (sommelier, Wineonline).

Dodatkowo, dzięki uprzejmości Patrycji Krauze, wina już dobę wcześniej nabierały odpowiedniej temperatury w chłodni krakowskiego wine baru Dzikie Wino i w sobotę rano zostały stamtąd dostarczone bezpośrednio do pociągu. Można? Można!

fot. Andrzej Woynar

Garść informacji

Ostatnim elementem było dostarczenie wszystkim pasażerom pociągu odpowiednich danych o samych winach. I dzięki zastosowaniu odpowiedniego nagłośnienia po raz pierwszy udało się zrealizować także i to zadanie. Rzecz jasna, w takim przejeździe kluczowa pozostawała frajda z uczestnictwa, nikt więc nie planował zamęczania zgromadzonych na pokładzie gości parametrami cukru resztkowego czy procentowego udziału odmian winorośli w kupażu.

Przedstawieni zostali natomiast producenci i regiony z których pochodzili, oraz najważniejsze informacje dotyczące wina, a także niezbędne w takich przypadkach anegdoty. O tym, jak ważny był ten brakujący wcześniej element, świadczyć mogą relacje samych winiarzy, do których enoturyści dotarli już w Jaśle. Pamiętali o winach serwowanych w czasie przejazdu pociągiem i często kupowali je już na miejscu. Tak było chociażby ze znakomitym Wrestlingiem 2021 z Winnicy Modła, różową Maryną 2023 z Winnicy Sztukówka czy słodką Euphorią M z Winnicy Witaj Słońce.

Serwis, który bazował na jakości, a nie ilości, miał jeszcze jeden plus. W poprzednich latach często pasażerowie wkraczali na teren Międzynarodowych Dni Wina na tyle „zmęczeni” winem, że nie byli już zainteresowani dalszą degustacją. Tym razem było odwrotnie: Pociąg do Wina rozbudził apetyty na dalsze eksplorowanie prawie 40 winiarskich stoisk na rynku w Jaśle. Last but not least: obsługa zatroszczyła się o pasażerów także w drodze powrotnej, a każdy z nich – na poczet dobrych wspomnień – otrzymał jeszcze kieliszek jednego z polskich win musujących.

fot. Andrzej Woynar

Najlepszym potwierdzeniem nowego lepszego wizerunku Pociągu do Wina może być fakt, że reprezentanci dwóch innych regionów winiarskich właściwie od razu rozpoczęli sondowanie możliwości zorganizowania podobnego składu także u siebie. Niezmiennie trzymając kciuki za krakowsko-jasielską wersję, mam więc nadzieję, że w przyszłym roku pomysł podchwycą także inne części Polski.

Czy masz ukończone 18 lat?

Ta strona przeznaczona jest tylko dla osób pełnoletnich.

Wchodząc na stronę akceptujesz naszą Politykę prywatności.