Wina półwytrawne zdobywają świat. Przynajmniej świat supermarketów. Do pinot grigio i primitivo dołączają sauvignon blanc, sangiovese, a nawet cabernet. Wyższy cukier resztkowy zaokrągla krawędzie, łagodzi kwasowość i zmiękcza taniny. Wiele z tych win bywa prostolinijnie smacznych i z pewnością są nader pijalne. Oczywiście, jeśli się lubi taki styl.
Tekst i zdjęcia: Tomasz Prange-Barczyński
Na konkurs Mundus Vini w palatyńskim Neustadt an der Weinstrasse przyjeżdżam od kilkunastu lat z prostą misją. Dotknąć bazy. Czytelnicy Fermentu doskonale wiedzą, że na dużych imprezach tego typu nie są wybierane „najlepsze wina świata”, jak chwalą się organizatorzy. Nagradzane są srebrnymi, złotymi i wielkimi złotymi medalami najlepsze wina z nadesłanych. To prawda, na Mundus Vini liczba próbek idzie co roku w grube tysiące, ale i medali są setki. Nie ma więc mowy o jednym najlepszym winie konkursu (a tym bardziej świata), ale o kilkuset, które otrzymały odpowiednio 85+, 90+ i 95+ punktów.
Konkursowe statystyki
Zawody w Neustadt mają charakter międzynarodowy zarówno jeśli chodzi o pochodzenie win, jak i narodowość sędziów. Wiadomo jednak, że najchętniej przysyłają na nie swoje butelki producenci zainteresowani przede wszystkim rynkiem niemieckim. I bardzo często pod rynek niemiecki te wina są krojone.
Kompleksów mieć nie musimy, bo u naszych zachodnich sąsiadów półka supermarketowa – tu znów uwaga na marginesie: gros konkursowych win to właśnie butelki przeznaczone do sklepów wielkopowierzchniowych – niewiele różni się od naszej.
Spędzając w tym roku kilka dni na niemieckim wybrzeżu Bałtyku, w różnego rodzaju Normach, Lidlach i Nettach widziałem wielkie kolekcje tak bardzo lubianego nad Wisłą primitivo (także, podobnie jak i u nas, w turbo wersji passito/appassimento). Nie brakowało też tanich win z Hiszpanii – głównie czerwonych ekonomicznych wersji tempranillo z Valdepeñas czy Riojy.
Przekłada się to na konkursowe statystyki. Na letnią sesję Mundus Vini odbywającą się pod koniec sierpnia, producenci przysłali 3914 win, z czego aż 1130 z Włoch i 605 z Hiszpanii. Trzecie miejsce (592 próbki) przypadło winiarzom niemieckim. Polska, z olimpijskim wynikiem 3 win, zamyka stawkę z Belgią, Holandią i Urugwajem; znajduje się tuż za Tajwanem (5) i Tajlandią (7).
Wina skrojone pod odbiorcę
Marek Bieńczyk opisał kiedyś ze swadą degustację u dużego producenta w Portugalii. Poczuł się zaskoczony, gdy zamiast o autochtonicznych szczepach, subtelnościach mezo- i mikroklimatów siedliska oraz szczegółowej analizy gleby organizatorzy opowiadali o winach opracowanych z myślą o konkretnym odbiorcy. Analizowali rynek pod kątem płci konsumenta, jego wykształcenia, zasobów finansowych czy miejsca zamieszkania.
Badania fokusowe na grupie docelowej robi się również w przypadku wina. Przynajmniej tego sprzedawanego masowo. Dlatego dawno przestałem się dziwić, że od lat miewam na Mundus Vini całe serie win z kategorii 4,1-12. Chodzi o zawartość tzw. cukru resztkowego, który pozostaje w winie po fermentacji. 4,1 do 12 gramów na litr.
Wina wytrawne, nie wdając się w niuanse, to te z przedziału 0-4 g/l. Kategoria 4,1-12 g/l oznacza półwytrawne. Dla wielu krytyków winiarskich, blogerów czy prawdziwych lub udawanych koneserów – to najgorsze zło. Ni to, ni sio. Dla bywalców działów alkoholowych w sklepach wielkopowierzchniowych słowo „półwytrawne” jest z kolei gwarancją pijalności. Znaczy mniej więcej tyle, że wino jest „łagodne”, a nie kwaśne i cierpkie, jak te wszystkie „wytrawne”.
Jeszcze 10 lat temu kategoria 4,1-12 dotyczyła na Mundus Vini głównie pinot grigio. Z czasem dołączyło sauvignon blanc. Już w zeszłym roku miałem kilka serii półwytrawnych win włoskich, przy czym wcale nie chodziło o primitvo, ale o sangiovese. W tym roku degustowałem serię, jak się okazało, kalifornijskich cabernetów, w dodatku dojrzewających w beczce (no, powiedzmy, z udziałem dębu w różnej postaci). I to było prawdziwe dotknięcie bazy, bo do tej pory wydawało mi się, że ktoś, kto świadomie wybiera caberneta jest również gotowy na jego garbniki. A może to wina dla tych, którzy chcieliby z cabernetem poobcować, ale z powodów mentalnych, a nie smakowych (bo wypada, bo słyszeli, bo sławny)?
Techniczne, poprawne, przyzwoite
W czasie konkursu, jak i każdej zawodowej degustacji, staram się chować swój gust jak najgłębiej do kieszeni i oceniać wina zgodnie z podanymi przez organizatorów parametrami. Na Mundus Vini to odmiana, rocznik, kategoria wytrawności i dojrzewanie w drewnie. 4,1-12 są zazwyczaj proste i nie zasługują na złoto, nie ze względu na cukier resztkowy, ale brak niuansu, historii, opowieści o miejscu, z którego pochodzą, indywidualności. To najczęściej wina bardzo techniczne. Ale też zwykle poprawne.
Przy szóstym w serii zaczynam lekko ziewać, przy dziesiątym nudzę się niepomiernie. Z drugiej strony nie sposób nie dać im choćby srebrnego medalu – o ile jestem pewien, że wiedziony moją rekomendacją konsument nie poczuje się nabity w butelkę, bo ostatecznie nawet najbardziej techniczne wina, wytrawne czy nie, mogą być utlenione, zabrecone czy wyługowane z owocu i pozbawione równowagi. W tym sensie srebrny medal MV jest więc gwarancją minimalnej przyzwoitości. Ale „najlepszych win świata” szukałbym gdzie indziej.