Skip to content Skip to footer

Mitologia wina

fot. Wikimedia Commons

Odkrywszy właściwą winu moc wywoływania stanów duchowego uniesienia, człowiek przypisał je do sfery świętości. Nośnikiem tych wierzeń są mity, których aktualność jest trwalsza, niż nam się wydaje. Sprawdźmy, co symbolizowało wino u swych początków i jaki jest jego mitologiczny potencjał w dniu dzisiejszym.
Maciej Świetlik

Tańczące menady, Andries Cornelis Lens, Kunsthistorisches Museum w Wiedniu © Wikimedia Commons

Zgodnie z hipotezą pijanej małpy upodobanie naczelnych do alkoholu liczy się w milionach lat. Tezę tę wysunął w 2014 roku biolog z Uniwersytetu Berkeley, Robert Dudley. Uważa on, że sfermentowane owoce stanowiły dużą część diety naszych dalekich przodków w Afryce. Upodobanie do etanolu jest zatem cechą ewolucyjną. Od lekko sfermentowanych owoców, wabiących człekokształtnych swym słodkawym zapachem, do wina jest jeszcze daleka droga. Wędrówkę tę podjął homo sapiens 100 tysięcy lat temu. Opuścił lasy równikowe środkowej Afryki, by trzymając się wschodniej krawędzi kontynentu, zmierzać na północ.

Po przejściu przez cieśninę Synaj pierwsi odkrywcy dotarli na Bliski Wschód z żyznym obszarem wokół Jordanu i jego kontynuacją, doliną Bekaa. Do dzisiaj na zboczach gór Libanu można zaobserwować pnącą się po drzewach winorośl w stanie dzikim. Jest to najprawdopodobniej miejsce pierwszego spotkania naszego gatunku z Vitis viniferą. Te tereny i położone nieco dalej na wschód żyzne ziemie między Eufratem i Tygrysem zrodziły pierwsze kultury rolnicze. Powstały systemy religijne, w których wino odgrywało istotną rolę. Jakie są więc mityczne początki wina?

Statek pijany

Mit w ujęciu religioznawcy Mircea Eliadego to opowieść objaśniająca rzeczywistość. Odwołuje się ona do objawienia mocy nadprzyrodzonej, które miało miejsce w świętych czasach, gdy formował się świat. Pojawienie się winorośli w religiach Żyznego Półksiężyca wiązało się z wielkim wezbraniem wód. Utanapisztim, jeden z herosów datowanego na mniej więcej 3000 rok p.n.e. eposu o Gilgameszu, jest sumeryjskim odpowiednikiem Noego. Ostrzeżony przez boga Enki o zbliżającym się kataklizmie, każe swym robotnikom budować wielką łódź. Dba o szkutników, pojąc ich miodem i winem. W innym miejscu eposu bohaterski żeglarz i Gilgamesz, podróżując w poszukiwaniu nieśmiertelności, u ujścia rzek znajdują zagajnik, gdzie na drzewach pną się latorośle o słodkich owocach przypominających lapis-lazuli.

Noe i inni

Nieco więcej szczegółów winogrodniczych przynosi nam powstała w ostatecznej formie jakieś 2500 lat później opowieść o Noem. Cumując u podnóża Araratu, sadzi on winnicę i odurza się winem. Tym samym staje się protoplastą pijaków (pamiętajmy jednak, że przeżył prawie 1000 lat). W obydwu opowieściach wino pojawia się przy okazji nowego początku i związanego z nim oczyszczenia. Jak wiemy, potop został zesłany jako kara boska. Element zrodzenia się na nowo, a nawet zmartwychwstania, będzie na stałe wpisany w symbolikę wina.

Opowieść o Noem wnosi też element udomowienia winorośli. Według dwóch konkurujących ze sobą archeologicznych hipotez miało to miejsce na obszarze wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego lub właśnie w pobliżu Araratu na terenach na południe od Kaukazu. Podporą dla drugiej teorii, a także świadectwem jednego z najstarszych kultów z winem w roli głównej, jest archeologiczne stanowisko Areni-1 w południowej Armenii. Znaleziono tam datowane na 4000 lat p.n.e. pestki udomowionej winorośli. Co istotniejsze dla wymiaru mitologicznego, odkryto także protoamfory wypełnione ludzkimi szczątkami. Szkielety ukryte w naczyniach na wino były rytualnie zdefragmentowane. Prowadzący wykopaliska Boris Gasparyan uważa, że świadczą one o ludzkich ofiarach składanych podczas obrzędów związanych z rocznymi cyklami, a więc śmiercią natury w okresie zimowym i odrodzeniem na wiosnę.

W obliczu tego metafizycznego horroru lepiej wrócić na statek i pożeglować w kierunku Grecji. Tamtejszy odpowiednik Noego, taką teorię wysunął znawca mitów Robert Graves, nosił imię Deukalion. Na pokład zabrał on sukę Hekate, która na statku o formie półksiężyca powiła zamiast szczeniąt kawałki drewna. Gdy grecka arka dobiła do brzegu, syn Deukaliona Oresteus zasadził je w ziemi i tak narodziła się winna latorośl. Brat pierwszego winogrodnika, Amfiktion, miał nauczyć Dionizosa mieszania wina z wodą. Mity, nie dbając o logikę, z tego ostatniego uczyniły głównego darczyńcę wina dla ludzkości.

Nieśmiertelność życia i szał

Dionizos jako bóg wina, w które wpisana jest symbolika śmierci i narodzin, był skazany na komplikacje porodowe. Jego matką była Semele, córka króla Teb Kadmosa, którą uwiódł sam władca Olimpu – Zeus. Zazdrosna Hera namówiła śmiertelniczkę, by poprosiła swego kochanka, aby się jej pokazał w prawdziwej postaci. Gdy Zeus objawił swój boski majestat, córka króla Teb padła spopielona. Gromowładny zdążył jednak uratować z jej łona płód, który zaszył w udzie, chroniąc potomka przed zazdrosnymi oczami swej prawowitej małżonki. Gdy nadszedł czas drugich narodzin, Hermes ukrył małego Dionizosa na górze Nysa pośród nimf.

To niedookreślone miejsce w greckiej mitologii różnie bywa lokowane. Z pewnością jednak wskazuje na pozagreckie pochodzenie kultu boga wina, który był tajemniczy nawet dla starożytnych. Symbolizował obcość i frenetyczność. Gdy Dionizos dorósł i wycisnął z gron czerwony napój, poczęstował nim nimfy, kozły i syleny. Ci, zasmakowawszy w winie, dołączyli do jego orszaku, podążając w roztańczonym korowodzie za rydwanem ciągniętym przez oswojone lwy. Tak rozpoczęła się winna kolonizacja Hellady. Niektóre mity wskazują na Kretę jako pierwszy przystanek i pierwotne miejsce kultu nowego boga. Pokrywałoby się to z historycznym szlakiem wina, które na tę wyspę miało trafić z Egiptu, a jeszcze wcześniej do państwa faraonów z Kanaanu, czyli wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego.

Ku czci Dionizosa

Dla wybitnego węgierskiego badacza mitologii, Karla Kerényiego, Kreta była pierwszym ośrodkiem kultu dionizyjskiego. Uważał on, że mieszkańcy tej wyspy, obserwując proces fermentacji, powiązali boga wina z ideą nieśmiertelnego życia określanego mianem zoe (ζωή), które było przeciwstawiane życiu skończonemu bios (βίος). Uczestnictwo w misteriach ku czci Dionizosa, spożywanie wina, stwarzało możliwość przybliżania się do życia nieśmiertelnego. Wino jako dar bogów obiecuje uczestnictwo w rzeczywistości przekraczającej podyktowany kondycją ludzką bios.

Kerényi, opisując w swojej książce Dionizos kult winnego boga w epoce klasycznej, bada go w kontekście życia społecznego ateńczyków. W tym właśnie mieście rytuały wokół Bachusa miały przybrać najpełniejszą formę i organizowały niemal całoroczny kalendarz świąt. Obok związanych z powstaniem teatru wiosennych Dionizji Wielkich obchodzono także jesienne Oschoforia, wieńczące winobranie. W trakcie Antesterii otwierano beczki z młodym winem. Podczas tego święta młode mieszkanki Aten huśtały się na linie, przypominając samobójczą śmierć Erigone, której ojciec Ikarios jako pierwszy przywitał Dionizosa w Attyce. Bóg, przebrany w ludzką postać, przekazał mu w darze udomowioną winorośl i nauczył sztuki tłoczenia wina. Gdy Ikarios poczęstował nowym napitkiem sąsiadów, ci, upiwszy się, posądzili go o chęć otrucia ich i zabili. Jego córka z żalu powiesiła się na dzikim winie.

Stan ekstazy

Kobiety odgrywały pierwszoplanową rolę w tych dzikich świętach. To właśnie menady doznawały ekstatycznego połączenia z bogiem – enthusiasmos. Prowadziło ono do ekstasis, czyli wyjścia poza ciało fizyczne i zespolenia z otoczeniem. Ten orgiastyczny charakter kultu jest tłem wydarzeń Bachantek, dramatu Eurypidesa, który zwyciężył Dionizje w 405 r. p n.e. Treść sztuki mówi o rozprzestrzenianiu się kultu winnego Boga i niechęci, jaki on wywołuje u władcy Teb Panteusza. Dionizos, jeden z bohaterów dramatu, dokonuje jednocześnie zemsty na siostrach swej matki Semele. Agawe, córka Kadmosa, a matka Panteusza, podważa prawdziwość związku zmarłej siostry z Zeusem, tym samym boskość Dionizosa zostaje zakwestionowana. Bóg zsyła ekstazę na wszystkie obywatelki Teb, a pojmany w przebraniu bachanta nakłania niechętnego kultowi króla, by odwiedził w przebraniu kobiety rozszalałe menady. Król ulega namowom boga i ginie rozszarpany przez Agawe i jej siostry.

Ten dramat, interpretowany jako dialog dwóch wizji świata: mityczno-religijnej i racjonalnej ukazuje też kult dionizyjski, a tym samym także samo wino jako groźne dla władzy. Rewolta, podważenie obowiązującego stanu rzeczy to kolejny nurt znaczeń wpisany w ten płynny symbol o nieskończonej ilości interpretacji. Wino zachowało buntowniczą rolę w epoce średniowiecza i renesansu jako stały element karnawału, świąt, podczas których świat stawał na głowie. Dokumentuje to powieść Franciszka Rabelais’go Gargantua i Pantagruel, utwór literacki ugruntowujący mit wina zrewoltowanego. W dzisiejszych czasach do tego rewolucyjnego potencjału nawiązują twórcy win naturalnych, których opowieść wymierzona jest często przeciw kapitalistycznemu hegemonowi.

Prawda czy fałsz

Już w okresie klasycznym starożytnej Grecji autorzy tacy jak Herodot czy Tukidydes zaczęli podważać prawdę mitu, konfrontując ją ze swoim historycznym świadectwem. Mythos stawał się powoli synonimem historii nieprawdziwej, a siła jego oddziaływania słabła pod naporem nowych form rozumowania. Kult Dionizosa przejęty przez Rzymian był bardzo rozpowszechniony. Świadczy o tym zbudowana w II wieku n.e. świątynia Bachusa w libańskim Baalbeku, największa poświęcona temu bogu budowla świata antycznego. Bachanalia rzymskie nie miały tej mocy organizacji życia społecznego, co greckie Dionizje. Z czasem groźny bóg buntu i przemiany zredukował się do niewinnego Kupidyna, znanego z renesansowych przedstawień. Ustąpić też musiał nowej religii, w której wino zajęło miejsce w centralnym misterium, zachowując symboliczny potencjał przemiany i zmartwychwstania.

Badania nad mitami

Chrześcijaństwo przeniosło związki wina ze sferą duchową do czasów współczesnych. Nie znaczy to, że zmonopolizowało jego mityczny wymiar. Tym bardziej że wraz z rozwojem badań nad kulturą pojęcie mitu znacznie rozszerzyło swoje pole znaczeniowe. Nowożytnym badaczem mitów, który odniósł się do wina, był francuski filozof i krytyk literacki Roland Barthes. W swych badaniach zajął się między innymi analizą języka kultury masowej. Twierdził on, że uczestnicy kultury podlegają mitom. Mity te jednak, w przeciwieństwie do archaicznych opowieści objaśniających funkcjonowanie świata, zaciemniają sens. Zagnieździły się w języku i żerują na znaczeniach.

Praktyczne zastosowanie swej tezy zaprezentował między innymi w felietonach zebranych później w formie książkowej pod znamiennym tytułem Mitologie. I choć minęło ponad pół wieku od ich publikacji, to w jakiejś mierze zachowują one aktualność. Współczesne mity nadają dodatkowe sensy znaczeniom, a to, co historyczne i polityczne, próbują pokazać jako naturalne i odwieczne. Jego felieton o winie jest zatem bardzo francuski i odnosi się do tamtejszego kontekstu. Jeden z wątków tekstu Wino i mleko zawiera obserwację, że picie wina we Francji jest pewnego rodzaju kompetencją. Zapewnia ona wejście w krąg francuskości. Kto „umie w wino”, ten jest Francuzem pełnoprawnym.

Ponieważ mit jest dynamiczny i zmienia się w zależności od czasu i kontekstu kulturowego, nasuwa się pytanie: jakie znaczenia dziś rozmywa picie wina w Polsce? Jaki jest ukryty sens zamieszczenia na Instagramie fotografii dokumentującej „piątunio”, podczas którego wino jeszcze raz objawia swą moc wskrzeszania po tygodniu „wyjętym z życia”? Czy da się jeszcze wyjść z biosu i poczuć uczestnictwo w zoe? Jest nad czym pomedytować.

Czy masz ukończone 18 lat?

Ta strona przeznaczona jest tylko dla osób pełnoletnich.

Wchodząc na stronę akceptujesz naszą Politykę prywatności.