W Alto Adige bez względu na to, czy robisz podstawową etykietę, czy wino z pojedynczego siedliska, czy jesteś członkiem dużej kooperatywy, czy też pracujesz na swoim – musisz być po prostu dobry.
Tekst: Tomasz Prange-Barczyński, zdjęcie główne: Tenuta J. Hofstätter
DOC Alto Adige to region relatywnie niewielki. Liczy niespełna 5000 ha rozrzuconych w dolinie Adygi i jej dopływu Isarco oraz na skalnych półkach zawieszonych powyżej. Klimatyczna różnorodność pozwala uprawiać tu ponad dwadzieścia odmian tak skrajnie różnych, jak riesling i chardonnay, czy pinot nero i cabernet sauvignon. Dominują szczepy międzynarodowe, ale kilka ma status autochtonów – przede wszystkim ciemnoczerwony lagrein i jego przeciwieństwo: blada, ceglana schiava. Jeszcze kilka lat temu w tym gronie jednym tchem wymieniano gewürztraminera. Południowi Tyrolczycy musieli jednak w tym względzie zderzyć się z bolesną rzeczywistością wspartą badaniami DNA.
Gewürztraminer: nie z Traminu
Na początku XX wieku wszystko wydawało się proste i piękne. Skoro odmiana nosi nazwę gewürztraminer, nie powinniśmy mieć wątpliwości co do miejsca jej pochodzenia. Gewürz, a więc korzenny – wszystko się zgadza, wystarczy wsadzić nos do kieliszka, by poczuć aromaty bliskowschodniego suku, płatków róż, albo, jak chcą niektórzy, tłustego specku. Traminer, czyli z miejscowości Tramin (po włosku Termeno), leżącej an der Weinstrasse, a więc na winnym szlaku, na górskim zboczu, blisko południowych granic DOC Alto Adige.
Kiedy dwie dekady z górą temu przyjechałem tu po raz pierwszy, u granic Traminu powitał mnie szyld z napisem Wilkommen in der Heimat des Gewürztraminers. Wiele lat później miałem szczęście uczestniczyć w konferencji w Bolzano, w czasie której jeden z czołowych współczesnych ampelografów, José Vouillamoz, pozbawił złudzeń południowych Tyrolczyków. Nawet jeśli o traminerze wspominano nad Adygą już w 1242 roku, ten szczep to tak naprawdę aromatyczna mutacja savagnin rosé, a jego ojczyzną jest Francja. Nie zmienia to faktu, że, zajmując ponad dziesiątą część winnic w regionie, ma tu swój osobny charakter. Moim zdaniem wokół Traminu powstają po prostu najlepsze i najbardziej zrównoważone wina z tej odmiany.
Lagrein: autochton z Alto Adige
Wątpliwości nie ma raczej w przypadku lagreina, którego naprawdę można uznać w Alto Adige za autochtona. Romantyczne hipotezy na temat jego starożytnego greckiego pochodzenia zostały, na szczęście dla regionu, obalone. Szczep jest dzieckiem znanego z pobliskiego Trentino teroldego i innej, nierozpoznanej dotąd odmiany. Czyni go to wnukiem pinota, siostrą marzemino i kuzynem syrah – trzeba przyznać, całkiem niezła rodzinka. Lagreina poznałem pod koniec lat 90. XX wieku, gdy miejscowi winiarze lubili nadużyć ekstraktu i beczki. Wina bywały tęgie i widowiskowe. Ten styl, mam wrażenie, już się przeżył. Od lat powstają w regionie soczyste świeże lagreiny pełne wiśniowego owocu. Nie brak oczywiście win poważnych, dojrzewających w dębowych, także nowych baryłkach. W ich winifikacji miejscowi enolodzy zachowują jednak więcej powściągliwości niż 20 lat temu. Przede wszystkim zaś większość najwyżej ocenianych lagreinów to wina w pełni harmonijne, nawet jeśli czasami tęgie.
Alto Adige, jak przystało na tzw. Inne Włochy (70 proc. ludności mówi tu wciąż po niemiecku) ma swój specyficzny charakter. I nie chodzi tylko o klimat i topografię. Przyzwyczajeni do współpracy górale tworzą w regionie od dziesięcioleci kooperatywy, które należą do czołowych winiarni nie tylko w regionie, ale i w całej Italii. Indywidualiści dotrzymują im jednak kroku. W efekcie, stosując statystyczny przelicznik liczby bicchieri (kieliszków) przyznawanych winom przez przewodnik Gambero Rosso w stosunku do wielkości upraw, Górna Adyga jest numerem jeden we Włoszech. I mimo pojawienia się licznych supercuvée, wyśrubowanych jakościowo win z pojedynczych siedlisk i tym podobnych „ikon”, także poziom win podstawowych w portfolio większości producentów, spółdzielców czy rodzinnych winiarni, jest bardzo wysoki.
Pokusiłem się o porównanie dwóch takich par win – podstawa i cru – z omówionych wyżej odmian: gewürztraminera w interpretacjach czołowej kooperatywy Cantina Terlano oraz lagreinów od Martina Foradoriego z winiarni J. Hofstätter z Traminu. Oto wyniki:
90 Cantina Terlano, Alto Adige, Tradition Gewürztraminer 2023

Intensywnie pachnący odmianowy traminer o klasycznych aromatach płatków róży i orientalnego targu podrasowany skalnymi akcentami. Mimo ogólnej tężyzny, Tradition pozwala poczuć, że jesteśmy w górach, a 14 proc. alkoholu nie pozbawia tego przyjemnie skoncentrowanego wina świeżości. Na podniebieniu wyrazista kwasowość i szemrzące kamienie. Wino gładkie, krągłe, ale z adydżańskim charakterem. Rzutkie i bardzo pomocne w kuchni, zwłaszcza słodko-kwaśnej, wyraziście doprawionej dalekowschodnimi przyprawami. (Vininova, 122 zł)
93 Cantina Terlano, Alto Adige, Lunare Gewürztraminer 2022

Zmysłowy traminer o mineralnym sznycie. Zdecydowanie bardziej skalny niż orientalny czy różany. Oczywiście już po pierwszym zaciągnięciu się aromatem Lunare, trudno nie poznać, że mamy do czynienia z tym, a nie innym szczepem. Ale nie o typowe odmianowe zapachy w nim chodzi. Wino jest gładkie, o obfitej materii, tęgie, ale świetnie ułożone. Zgrabnie kwasowe, zwłaszcza w kontekście odmiany. Strukturalne. Na tym etapie to jeszcze niemowlę, bo to jeden z tych nielicznych gewürztraminerów, które mogą dojrzewać co najmniej dekadę. (Vininova, 284 zł)
89 J. Hofstätter, Alto Adige, Lagrein 2022

Wiedziony soczystym dojrzałym owocem lagrein pełen aromatów ciemnych wiśni i śliwek. Przyjemnie podkręcony subtelną nutą kamienną i korzenną. Ładnie zintegrowany i bardzo odmianowy. Na podniebieniu wino lekkie, o subtelnej koncentracji, wyrazistej strukturze, soczyste, owocowe, ale ujęte w skalną górską ramę. Żywe. Do prostolinijnej kuchni góralskiej – od specku, po potrawkę z dziczyzny, albo duszone grzyby. (Mielżyński, 87 zł)
92 J. Hofstätter, Alto Adige, Steinraffler Lagrein 2019

Długodojrzewające, najpierw w baryłkach, potem w dużych beczkach, wreszcie w butelkach, wino z pojedynczej gliniasto-żwirowej winnicy wydzielonej jeszcze w latach 90. XX wieku ze względu na specyficzne warunki geologiczno-klimatyczne. Parcela z jednej strony smagana jest chłodnymi wiatrami z gór, z drugiej dociera tu ciepła „Ora” znad jeziora Garda. To świetnie już ułożony lagrein, w którym prymarne nuty wiśniowe pięknie połączyły się z aromatami korzennymi. Wino majestatyczne, zintegrowane, ale wciąż tchnące niesamowitą świeżością i energią. Taniny w pełni dojrzałe, gładkie. Duża soczystość owocu, wyrazisty smak ciemnych kwaśnych wiśni. Harmonijne, dojrzałe, ale z potencjałem co najmniej 7-10-letnim. Bardzo elegancki egzemplarz lagreina. (Mielżyński, 193 zł)
Zdjęcia butelek: materiały producentów