fot. DWI
Soława-Unstruta to mało znany region winiarski we wschodnich Niemczech. Leży niedaleko Lipska, Jeny i Halle. O tamtejsze wina trudno nawet w Berlinie, dlatego, by ich spróbować, najlepiej ruszyć do Freyburga i Naumburga. Stery w piwnicach przejęło już młode pokolenie ambitnych winiarzy. Pokazują oni, co można dziś zrobić z rieslingiem i burgunderami w zimniejszych zakątkach Niemiec.
Tomasz Prange-Barczyński
Freyburg leży zaledwie kilkadziesiąt – łatwych do pokonania autostradą – kilometrów od Lipska i ma w swojej atmosferze coś ze starej NRD. Do leniwego i niewątpliwie urodziwego miasteczka nad brzegami Unstruty trafiłem po raz pierwszy kilkanaście lat temu. Wówczas najbardziej spektakularnym przejawem życia był chóralny śpiew grupy emerytek opuszczających dom Czerwonego Kapturka. Dom to mało powiedziane. Lepiej rzec: pałacyk z dobudowaną na zapleczu poważną fabryką sekta o wdzięcznej nazwie Rotkäppchen, czyli „czerwony kapturek” właśnie.
Czerwony Kapturek i bąbelki
Kto w Niemczech Wschodnich bywał, rotkäppchena zna doskonale. Ów pseudoszampan miał u naszych socjalistycznych braci z zachodu status – dziś powiedzielibyśmy – kultowy. Miał i po prawdzie ma nadal. Wspomnienie „fantazji zamkniętej w tysiącach bąbelków” (jeden ze sloganów reklamowych firmy, dziś koncernu Rötkäppchen-Mumm) jest we wschodnich landach wciąż żywe. To pozwala aktualnym właścicielom trzaskać nie lada kasę. Sama winiarnia jest zaś dla wielu wystarczającym, często też jedynym powodem, by Freyburg nawiedzić. Tym bardziej, że Czerwony Kapturek wywołuje miły szum w uszach niemieckich emerytek. Tymczasem do odkrycia jest zdecydowanie więcej.
Winnice na stromych tarasach
Kto fantazji nie ulega, powinien we Freyburgu niezwłocznie ruszyć w górę wąską ścieżką powyżej zabudowań Rotkäppchen na grań okazałej winnicy Schweigenberg, schodzącej stromymi tarasami ku Unstrucie. Parcela, pełna tradycyjnych domków winiarskich, uprawiana jest ręcznie, z pomocą górskich wind. Nadaje charakter całemu miasteczku i – potencjalnie – wygląda świetnie. Jej najznakomitszą część wydzielono jako Grosse Lage Edelacker. Ta winnica w klasyfikacji stowarzyszenia czołowych niemieckich producentów VDP ma status grand cru.
Edelacker składa się z dwóch sąsiadujących bloków, liczących w sumie zaledwie 1,03 ha. Ma między 15 a 60 proc. nachylenia i rozciąga się między 115 a 220 m n.p.m. Na zbudowanym z wapienia muszlowego zboczu rosną weiss- i grauburgunder oraz riesling. Swoje krzewy mają tu dwaj ważni producenci: Pawis oraz Böhme & Töchter.
Zanim dotarłem do Freyburga po raz pierwszy, czyli w 2007 roku, znałem wina dwóch jedynie lokalnych producentów – Bernarda Pawisa i Uwe Lüzkendorfa. Fascynował mnie zwłaszcza ten pierwszy. W nieznanym regionie na terenach byłej NRD robił już wtedy wina, których nie powstydziliby się winiarze nad Renem, Menem i Mozelą. Gdy dotarłem do przysiółka, na szczycie którego Pawis ma swoje gospodarstwo, zrozumiałem, dlaczego. Bernard zakupił w Zscheiplitz stary klasztor, który wówczas intensywnie remontował. W porównaniu z uśpionym regionem, w którym wciąż pachniało trochę Honeckerem, to miejsce (podobnie jak wina) wydawało się być lata świetlne w przyszłości.
W chłodnym klimacie Unstruty
O istnieniu drugiego gospodarza GL Edelacker, winiarni Böhme & Töchter, dowiedziałem się dopiero 11 marca 2024 roku. Było to w czasie targów ProWein w Düsseldorfie. Pospiesznie przemierzając sekcję VDP w pawilonie niemieckim zauważyłem wówczas szyld z nieznanym wcześniej nazwiskiem. Nie, żebym miał pretensję do kojarzenia ponad 200 członków elitarnego stowarzyszenia, ale w Saale-Unstrut można z łatwością wykuć na pamięć wszystkich (trzech). Sandro Sperk, który mnie przyjął, okazał się nie tylko winemakerem, ale też zięciem Franka Böhme, założyciela winiarni. Do VDP zostali zaproszeni zaledwie w 2022 roku. Są w tym zacnym gronie najmłodsi stażem.
Böhme & Töchter gospodarują na raptem 2,5 ha winnic położonych wokół Freyburga, na wapieniu muszlowym. Wina, które Sandro robi z Mariką, córką Franka Böhme, oraz jej siostrą Toską urzekły mnie już na poziomie „podstawowego”, świeżego i mineralnego Freyburger Chardonnay 2022. Kapitalne są oczywiście wina z GL Edelacker, przede wszystkim strukturalny, skalny Weissburgunder 2022 oraz maślany, ale i mineralny Riesling 2022 o wyraziście zarysowanym owocu. Nie ustępują im wiele weissburgunder i riesling z teoretycznie niżej notowanych siedlisk (klasa Erste Lage, odpowiednik premier cru): Himmelreich w Zscheiplitz i Mühlberg we Freyburgu. W chłodnym klimacie Unstruty doskonale sprawdza się też pinot noir. Himmelreich EG Spätburgunder 2022 okazał się winem tyleż rasowym, co zmysłowym, przypominającym dawne, zwiewne, ale strukturalne, rysowane cienką kreską burgundy.
Chłodne umysły, mocne ręce
Po takim wstępie nie mogłem nie zajść do sąsiada Sandro, Matthiasa Heya, który w VDP jest raptem trzy lata dłużej. Gospodaruje w okolicach Naumburga nad Soławą (Saale), zaledwie trzy kilometry przed miejscem, gdzie wpada do niej Unstruta. Czołowe siedlisko z 8,5 ha winnic Heya to Grosse Lage Steinmeister.
Powstają tu znakomite strukturalne wina z rieslinga (2021) i weissburgundera (2022). Także zrodzony na piaskowcu Erste Lage Sonneck Riesling 2022 jest świetny, nieco bardziej owocowy, zapraszający, wyraźnie naznaczony świeżością chłodnego klimatu. Panująca w regionie aura ma zbawienny wpływ na robione przez Heya traminery. Są dobrze kwasowe, świeże, raczej mineralne niż odurzające orientalnym aromatem.
Obaj młodzi winiarze są członkami lokalnej grupy Breitengrad 51 (od równoleżnika, na którym leży region). Skupia ona ambitnych i pracowitych (kühle Kopfe, starke Hände – „chłodne umysły, mocne ręce”) winiarzy. Pragną oni pokazać prawdziwy charakter tarasowych winnic nad Soławą i Unstrutą. Sprzyja im klimat i czas. Rieslingi, pinoty, chardonnay czy traminery czują się nad obiema rzekami doskonale. Dają rześkie, zrównoważone i mineralne wina. Warto na ten winiarski kawałek Niemiec zwrócić baczniejszą uwagę.
Rowerem przez winnice
Najlepiej po prostu ruszyć do Saale-Unstrut. Region jest niewielki (798 ha, 14 prywatnych winiarni i jedna państwowa). Leży nieco ponad 60 km na południowy zachód od Lipska, ok. 3 godzin jazdy samochodem od granicy polsko-niemieckiej (Olszyna, Zgorzelec). Jest malowniczy i daje sporo możliwości aktywnego wypoczynku. Po obu rzekach można pływać kajakami. Wzdłuż Soławy i Unstruty wytyczone są także szlaki rowerowe. Swego czasu objechałem całe Saale-Unstrut na dwóch kółkach raptem jeden dzień. Wyruszyłem z Jeny, a podróż skończyłem w Bad Bibra.
Większość win, na które natknąłem się po drodze w barach i miejscowych knajpach, pochodziła z freyburskiej spółdzielni. Zapamiętałem z tej podróży… gutedela, czyli chasselas, który niegdyś był bardzo popularny w regionie . Kulinarnie było dość „niemiecko”, choć z czułością wspominam Bauernfrühstück podany przez Frau Barbarę. Ziemniaki zapiekane z jajkami i kiełbasą, które popijaliśmy lokalnym traminerem w winnym ogrodzie zawieszonym na tarasie pośród winnic powyżej Grossjena, smakowały wybornie.